środa, 2 kwietnia 2014

Theatrum mundi





[Artykuł z cyklu Afazja polska]



Przynajmniej od kiedy wymyślił teatr, człowiek jest skłonny wyobrażać sobie życie na podobieństwo przedstawienia, a świat widzieć w kategoriach ogromnej sceny, na której, we wciąż zmieniających się dekoracjach, ludzkie postaci grają przypisane im role. Może zresztą jest zgoła przeciwnie: teatr powstał, bo w świadomości ludzi zakorzeniło się i trwało głębokie przekonanie, że nic, co nas spotyka, nie dzieje się bez wiedzy sił wyższych, niejako reżyserujących nasze gesty, planujących nasze decyzje, stawiających nas w sytuacjach nowych i niespodziewanych — po to, by wystawić nas, aktorów, na próbę, sprawdzić nasze reakcje, zmierzyć naszą wytrwałość, wierność i konsekwencję...

„Łątki w mieszku”

Już starożytni Grecy zdawali się być przekonani o wrodzonej złośliwości bogów. Jednostka — tak twierdzili — nic nie zdziała, jeśli bóstwo opowie się przeciwko niej. Spójrzcie, jak wierzga przeciw Losowi potężny król Edyp, jak próbują uciec przed wyrokiem wyroczni jego rodzice, Lajos i Jokasta; jakież żałosne, jakże daremne są ich usiłowania! A człowiek średniowiecza? Ponieważ przyswoił sobie chrześcijańskiej wizję świata, obmyśla moralitety, wynajduje alegorię, postrzega życie jako nieprzerwane zmaganie dwóch sił, jako psychomachię, walkę duszy, czyli rozgrywający się w perspektywie wiecznej spór, który na scenie doczesności toczą ze sobą zastępy Światła i Ciemności. Spójrz, człowieku, mówią sztuka i literatura wieków średnich, jak bardzo jesteś kruchy, jak wielka jest twoja odpowiedzialność. I pytają: którą drogę wybierzesz, powiedz, którą?
Twórca polskiego języka literackiego, największy poeta Słowiańszczyzny w wieku XVI przyrównuje ludzi do kukiełek z jarmarcznego przedstawienia: „Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy, / Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy; / Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy, / Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy. / Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława, / Wszystko to minie jako polna trawa; / Naśmiawszy się nam i naszym porządkom, / Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom”.
Jesteśmy „łątkami”, marionetkami, którymi ktoś większy od nas powoduje, które przestawia i których używa, by na koniec zakrzyknąć: przedstawienie skończone! W ten sposób rozumują nie tylko bogobojni mieszkańcy Hellady, wierzący w Ananke, matkę Mojr, pogląd taki wyraża nie tylko Mistrz z Czarnolasu. Jest to po prostu przyrodzona ludzka skłonność — kiedy coś dzieje się nie po naszej myśli, kiedy zmuszeni jesteśmy ulec konieczności, bezrozumnej sile lub przemocy, wszyscy uciekamy się do starego toposu theatrum mundi. Życie to teatr — powiadamy — w którym każdy z nas, choćby buntował się i wierzgał,  ma do zagrania swoją własną rolę.

Przenośne dekoracje

W rozdziale siódmym Wspomnień z Sachsenhausen  Jana Gwiazdomorskiego, a ściślej: w podrozdziale drugim, zatytułowanym Baraki i ich urządzenie, znaleźć można passus, o którym skłonni jesteśmy myśleć, że odnosi się do problemu konstrukcji obozowego „bloku”. W istocie mówi on o czymś zupełnie innym.

Pełny tekst w książce Afazja polska (wyd. "Sic!", Warszawa 2015)

http://www.ceneo.pl/Historia_i_literatura_faktu;szukaj-afazja+polska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz