niedziela, 14 stycznia 2024

Nagroda honorowa MISTRZ dla profesora Jarosława Ławskiego - fotorelacja

 

Nagrodę honorową środowiska TOPOI otrzymał prof. Jarosław Ławski, wybitny badacz literatury, eseista, krytyk literacki i edytor.

 

poniedziałek, 8 stycznia 2024

Wenecja. Wyspa Umarłych

 

Widok na San Giorgio Maggiore, w głębi po lewej zarysy Lido [fot. P. D.]

 

Giorgio Vasari, autor Żywotów najsłynniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów opowiada następującą anegdotę z życia Tycjana. Kiedy artysta malował jeden z portretów najpotężniejszego człowieka szesnastowiecznej Europy, cesarza Karola V, upuścił pędzel. Władca schylił się, podniósł go i oddał malarzowi, a na jego protesty miał zareagować gnomicznym stwierdzeniem, że Tycjan godzien jest, by usługiwał mu sam imperator. Przy innej okazji Karol V powiedział podobno: „Mogę uczynić księciem kogo tylko chcę, lecz na próżno bym szukał drugiego Tycjana”. Słowa te można chyba uznać za wyraz hołdu, jaki polityka składa sztuce.

sobota, 16 grudnia 2023

Fotorelacja ze spotkania z autorkami i autorami „Twórczości”

 

15 grudnia 2023, kawiarnia Czytelnik Nowe Wydanie 

Goście specjalni: Adriana Szymańska, Zbigniew Mentzel, Eliza Studzińska, Janusz Zalewski

 

czwartek, 14 grudnia 2023

Josef Škvorecký - dialogi o autorze „Przypadków inżyniera ludzkich dusz”

 

Najbardziej niezwykłym – i zarazem najbardziej stresującym – elementem pracy nad programem poświęconym twórczości Josefa Škvoreckiego, były rozmowy z czeskimi pisarzami i badaczami literatury. 

Wędrówka po Náchodzie z Tomášem Mazalem oraz wizyty w domu Josefa Kroutvotra, w Památníku národního písemnictví (u Petra Kotýka) oraz na Wydzale Filozoficznym Uniwersytetu Karola (u prof. Michaela Špirita) i dialogi, które prowadziliśmy, na długo pozostaną w mojej pamięci.

Dziękuję autorowi zdjęć, Konradowi Wasilewskiemu, za inwencję i cierpliwość. Dziękuję całej ekipie programu Sądy Przesądy: W powiększeniu - za zaufanie. Rad jestem, że mogłem pomóc. 

 


wtorek, 12 grudnia 2023

niedziela, 3 grudnia 2023

Josef Škvorecký - wędrówka śladami autora „Tchórzy” (cz. 1.: Náchod, Port Arthur)

 


 

Siedzieliśmy w Port Arthur i Benno powiedział:

– A więc rewolucja zostaje przełożona na świętego Dygdy.

– No – powiedziałem i wsadziłem stroik do ust. – Z przyczyn technicznych, co nie? [...]

                                                                                          [Josef Škvorecký, Tchórze]


Tomáš Mazal i Konrad Wasilewski

 

Tomáš Mazal przed wejściem do restauracji Port Arthur

wtorek, 28 listopada 2023

Zaproszenie do Wrocławia

 


 

WROCŁAWSKIE TARGI DOBRYCH KSIĄŻEK

Hala Stulecia, ul. Wystawowa 1 we Wrocławiu

1 grudnia (piątek), godz. 16:15, Rotunda nr 11 spotkanie z Marią Woś wokół książki LeoPolka poprowadzi Przemysław Dakowicz

 


 

poniedziałek, 20 listopada 2023

Rozmowa o twórczości J. M. Rymkiewicza na łamach „Nowych Książek” (2023, nr 11)



[…]

Marzena Woźniak-Łabieniec: Sądzę, że metafizyka rozumiana jako tęsknota za ideami Platońskimi nigdy nie znikała z pola widzenia poezji, choć ich twórca wygnał poetów ze swego idealnego państwa. Tyle że była ona werbalizowana poprzez użycie różnych dykcji. Powiedziałabym, że Rymkiewicz jest raczej ogniwem. On sam inspirował się metafizycznymi poszukiwaniami znakomitych poprzedników: we wczesnej twórczości Czesławem Miłoszem, w późniejszej Bolesławem Leśmianem. Warto zauważyć, że choć obaj nicują podszewkę świata – każdy robi to na swój sposób. Miłosz poprzez użycie dykcji wysokiej, Leśmian poprzez karnawalizację tematyki śmierci. W ostatnich latach ta druga opcja była Rymkiewiczowi znacznie bliższa. Ale – co ciekawe – obaj poprzednicy nie dają odpowiedzi. Ich poezja nie rozstrzyga, tylko stawia pytania i podobnie czyni autor Mojego dzieła pośmiertnego (dla mnie bardzo ciekawym „tryptykiem” dialogicznym, świadczącym o koincydencji filozofii i poezji w tym temacie są: esej Kołakowskiego Jeśli Boga nie ma…, wiersz Rymkiewicza Jeśli nie istnieje i Miłosza Jeżeli nie ma). Wśród tych, którzy przepracowali lekcję autora Czym jest klasycyzm? widziałabym natomiast między innymi Krzysztofa Koehlera z pokolenia „bruLionu” czy nieco młodszych Wojciecha Wencla i Dariusza Suskę. Sam Rymkiewicz zresztą dialogował z następcami. Jeden z wierszy poświęcił Przemysławowi Dakowiczowi jako autorowi Afazji polskiej. To ważne, bo tym, co zwraca szczególną uwagę u Rymkiewicza, jest wywodzenie diagnoz i uniwersalnych pytań metafizycznych z historycznych doświadczeń jednostek bądź narodów. Oczywiście Rymkiewicz klasycysta ma świadomość (na tym zresztą zasadza się jego program), że uniwersalne pytania o sens istnienia, zasadę świata, Boga, łączą twórców przez pokolenia. Młoda poezja ponawia te pytania własnym językiem, włączając się w ten międzypokoleniowy dialog. To zatem nie tylko klasycyzm barokowy, ale i czerpiący z romantyzmu i współczesności, choć poeta pozostaje nieufny wobec awangardy.

 

niedziela, 22 października 2023

Nazywam się Wiktoria Amelina. Nazywam się Wołodymyr Wakułenko

 

 

Dopiero po 24 lutego 2022 roku Wiktoria Amelina odbyła w Polsce kilka spotkań autorskich. Nie było to możliwe zaraz po ukazaniu się przekładu jej powieści Dom dla Doma – trwała wówczas pandemia. Wojna rosyjsko-ukraińska wzmogła zainteresowanie kulturą i literaturą naszych południowowschodnich sąsiadów, pilnie nadrabialiśmy więc pandemiczne zaległości. Ze spotkań w Gorlicach, Wrocławiu, Sejnach pozostały krótsze lub dłuższe nagrania. Uwagę widza przyciąga w tych filmach jeden szczegół – mimika pochodzącej ze Lwowa trzydziestosiedmioletniej pisarki, jej skupiona twarz, która pozostaje poważna nawet wtedy, gdy Amelina się uśmiecha. Czyni to rzadko i, by tak rzec, połowicznie czy fragmentarycznie, niejako pod przymusem – jakby ciężar niesiony przez tę jasną osobę był tak dotkliwy, że nigdy nie daje o sobie zapomnieć. Wiktoria Amelina, mimo że siedzi na krześle i z namysłem odpowiada na stawiane jej pytania, przebywa daleko stąd. I jest bezbrzeżnie smutna, smutna – nie wiem, jak to inaczej ująć – egzystencjalnie i historiozoficznie. Jakby była podmiotem jednego z jej ulubionych (bolesne musiało to być ulubienie) wierszy Wasyla Stusa, zaczynającego się od słów „Wokoło mnie – cmentarz dusz”.

Stus, przez wielu uważany za najwybitniejszego spośród dwudziestowiecznych poetów Ukrainy,  ostro przeciwstawiał się antyukraińskiej polityce ZSRS – skazano go za „agitację i propagandę antysowiecką”. Wiersz, o którym mowa, napisał w roku 1976, gdy przebywał w łagrze w Mordowii. Po pięciu latach kolonii karnej i dwóch latach zesłania na Kołymę wrócił do Kijowa. Już w 1980 roku usłyszał kolejny wyrok. Skierowano go do obozu Kuczimo w Permie, gdzie pięć lat później zmarł. Jego obrońca z urzędu domagał się dla Stusa kary wyższej niż prokurator. Nazywał się Wiktor Medwedczuk. W formalnie niepodległej Ukrainie stanie się jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych oligarchów oraz politycznym reprezentantem opcji prorosyjskiej. Jego córkę Darię do chrztu będą trzymać Władimir Putin i żona Dmitrija Miedwiediewa, Świetłana.

Utwór *** [Wokoło mnie – cmentarz dusz…] traktuje o szczególnego rodzaju samotności. Człowiek świadomy „grozy wieków” daremnie szuka pocieszenia wśród rozległych pól północy, które dla tak wielu stały się miejscem ostatniego spoczynku. Jeśli w prostych (lecz symbolicznych) obrazach składających się na ten wiersz odnaleźć można jakiekolwiek pocieszenie, to tylko za sprawą gry intertekstualnej – chodzi o nawiązanie do jednego z najsłynniejszych wierszy Borysa Pasternaka, Noc zimowa, dobrze znanego wszystkim czytelnikom powieści Doktor Żywago. Daję tu zaledwie fragment tekstu poety tak bliskiego młodemu Stusowi (w przekładzie Seweryna Pollaka):

 

Po całej ziemi wciąż śnieżyło,

Wszędzie śnieg leciał,

Świeca na stole się paliła,

Płonęła świeca.

 

Jak gęste roje muszek w lecie

Lecą na płomień,

Tak płatków rój ze dworu leciał

Ku ramie w oknie.

 

Do szyby zamieć się lepiła

W kręgach i krezach,

Świeca na stole się paliła,

Płonęła świeca.

 

U Pasternaka światło świecy, stanowiące wątłą zaporę przed chłodem zewnętrznego świata, towarzyszy kochankom, oświetlając (i ocieniając zarazem) akt miłosnego zbliżenia. U Stusa Pasternakowsko-Żywagowska fraza zostaje powtórzona: „Świeca płonie. Płonie świeca” (Свіча горить. Горить свіча). Zyskuje wszakże odmienne znaczenie – wątły płomień staje się „świadkiem” zmagań z samotnością, jakie podejmuje jednostka postawiona wobec nieludzkiej historii i, niczym Diogenes z Synopy, poszukująca „człowieka” (który byłby zdolny pojąć jej doświadczenie, przyczyniając się w ten sposób do jej ponownego zakorzenienia w rzeczywistości, zadomowienia się w świecie).