poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Mansjony Germanii





[artykuł z cyklu Afazja polska]



Arena obozu Sachsenhausen, dokąd przywieziono profesorów aresztowanych w ramach Sonderaktion Krakau, do złudzenia przypomina scenę symultaniczną, „inscenizację równoczesną” ze średniowiecznych misteriów, składającą się z wielu odrębnych punktów/miejsc gry aktorskiej, które w nauce o teatrze nazywa się mansjonami.
Spectaculum, które będziemy oglądać, wędrując od mansjonu do mansjonu, od sceny do sceny, od zdarzenia do zdarzenia, ujawnia, jak sądzę, wiele specyficznych cech niemieckiej kultury, właściwego Niemcom postrzegania i rozumienia języka scenicznego. Jak pisze Nicoll, „lubowali się [oni] w grotesce, koszmarnych scenach z diabłami, skłonni byli do antysemityzmu, bawiła ich swego rodzaju prymitywna satyra realistyczna”. Słowa te, choć stanowią fragment charakterystyki niemieckich widowisk epoki średniowiecza, doskonale stosują się także do historii, którą chcę tutaj opowiedzieć.

Mansjon 1. POBUDKA

Scena tonie w mroku. Jest jeszcze całkiem ciemno — to przecież zima 1939/1940. O piątej trzydzieści zostają zaświecone czarne żarówki, z których sączy się stłumione światło.  Przez ciała na siennikach przechodzi dreszcz. Są tacy, którzy mają zwyczaj wstawać wcześnie, by uniknąć tłoku w umywalni. Ich koce są już złożone, a oni sami gotowi do ablucji. Mają na sobie spodnie i bluzy, w izbie dziennej wkładają buty, ale tylko na chwilę, bo przed wejściem do umywalni trzeba się rozebrać. Pozostali leżą jeszcze przez kilka chwil. Na ostatku podnoszą się z sienników członkowie „klubu późnomyjców”. W środkowej części baraku, gdzie mieszczą się ubikacja i „łazienka”, jest całkiem zimno, niemal tak jak na zewnątrz. Wody w kranach — w obawie, by nie zamarzła — nie zakręca się na noc. Na podłodze umywalni skostniałe ciała tych, których z powodu dręczącej ich biegunki usunięto z sali zbiorowej. Pośrodku pomieszczenia dwie fontanny z pokostowanej blachy, mające kształt ogromnych miednic. Woda tryskająca z chromowanych walców ma temperaturę kilku stopni Celsjusza. Przy kranach tłum więźniów kulących się z zimna, bosych, nagich, prychających.
Zostawiamy ich za sobą, by po przejściu kilku kroków stanąć przed kolejną sceną.




Pełny tekst w książce Afazja polska (wyd. "Sic!", Warszawa 2015) 

http://www.ceneo.pl/Historia_i_literatura_faktu;szukaj-afazja+polska
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz