Tekst ukazał się w albumie p. Zbigniewa Kulika Tadeusz Różewicz w Karkonoszach, wydanym przez Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu z okazji 90. urodzin Poety.
pośrednicząc
między górą i dołem
wykonuję od wielu lat
ten zawód
do którego zostałem wybrany i
powołany
„a który nazywa się poezją”
„Jestem człowiekiem, który wychował się z dala od gór i od morza. Znałem góry i morze z nauki w szkole, z kolorowych fotografii, z kina i z opowiadań starszego brata. Dopiero po wojnie, jako dojrzały już człowiek, zobaczyłem morze i góry” — pisał Tadeusz Różewicz we fragmencie wspomnieniowej prozy Pani „Marusia” Kasprowiczowa. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, podczas jednego ze spotkań autorskich w Karpaczu, przedstawił się jako „człowiek równiny”. W jego twórczości, jak najdalszej od reprodukowania wzorców przeszłości, góry nigdy nie były tematem uprzywilejowanym. Z uporem ponawiał natomiast próby nazwania i dotknięcia dwudziestowiecznej świadomości, zdegradowanej i na zawsze odłączonej od źródłowego sensu, spośród pejzaży wybierając co najwyżej te, które — w braku lepszego określenia — można by nazwać pejzażami mentalnymi.
Epokę międzywojenną, kiedy młody Różewicz „zdobywał” „»psią górkę« koło Radomska (25 metrów) i »kocią górę« w sosnowym lasku koło Gabrielowa” (Gawęda o spóźnionej miłości), od momentu, w którym miał się wedrzeć na sam szczyt „skały pięknej Kalijopy”, dzieli wiele lat niestrudzonej pracy, przepędzonych w wypełnionych książkami i papierami pracowniach w Krakowie, Gliwicach i Wrocławiu. Rejestr motywów „górskich” pojawiających się przez te lata w twórczości Poety musi tu być — z konieczności — wyrywkowy i skrótowy.
Autor Równiny niechętnie wyprawiał się w poetyckie górskie rejony. W tradycji literackiej góra to miejsce odosobnienia, twórczej izolacji, wyjście na nią równoważne jest z gestem odsunięcia się od ludzi, usadowienia się powyżej przyziemnych zatrudnień zwykłych „zjadaczy chleba”. Tymczasem tuż po wojnie Różewicz pragnął stworzyć nową poezję, wynaleźć język zdolny nazywać rzeczy najpierwsze oraz rekonstruować ład, porządek i hierarchię w świecie, który wyszedł z formy. W myśl owej koncepcji poeta miał stać się uczestnikiem wspólnoty. Autor Niepokoju, atakowany za nihilizm, pesymizm i formalizm, rzekomo obecne w jego wczesnych utworach, decyduje się porzucić temat okupacyjnej traumy i za pośrednictwem poezji wejść w prostą, serdeczną relację z „szarym człowiekiem”. Między rokiem 1950 a 1954 dokonuje się w nim skomplikowany proces odgradzania się od wojennego brzemienia, podjęte zostają poszukiwania nowej materii dla Różewiczowskiego wiersza. Efekty tej pracy stają się widoczne najpełniej w tomie Srebrny kłos, który — nie będąc wolnym od ech przeszłości — przepełniony jest (zdawałoby się, nadzwyczajną u Różewicza) zagarniającą wszystko akceptacją.
Najdobitniejsze potwierdzenie słuszności powyższej tezy stanowi pointujący książkę wiersz Stałem na stoku góry. Poeta jest w tu obserwatorem, który w akcie percypowania rzeczywistości, w dotknięciu życia w całej jego zwykłości zdaje się odnajdywać najbardziej elementarny sens. Ów stan wewnętrzny pozostaje dlań nie całkiem zrozumiały („spoglądałem […] / z łagodnym uśmiechem / z uśmiechem którego nie mogłem wytłumaczyć / sobie sam”), ale jest faktem („Obraz widziany ze stoku góry / otaczał mnie rósł”). Zejście z góry — skąd ogarnia się świat jednym spojrzeniem, pozostając niejako na zewnątrz — w samo centrum codziennej ludzkiej krzątaniny oznacza fundamentalną zgodę na współuczestnictwo: „kiedy zacząłem schodzić / zwiększały się domy i fabryki / rosły drzewa zwierzęta / rośli ludzie / zbliżałem się”.
Wiara góry przenosi. Lata pięćdziesiąte są jedynym okresem, kiedy Tadeusz Różewicz zdaje się wierzyć w możliwość przenoszenia gór z miejsce na miejsce. Powodowany szlachetną naiwnością i „sentymentalizmem”, przed którym w liście z 1949 roku przestrzegał go Czesław Miłosz — na krótki czas ulega wtedy fascynacji komunistyczną utopią. W wierszu Rzeka światła z 1951 roku pisze: „Powiedziała partia / Tu stanie zapora / Z wiosną / przyszli młodzi / rozkopali ziemię / przenieśli góry / zaskoczyli bystrą wodę / Między lasy zielone / pod niebo wysokie / cisną jezioro ogromne”. Tę fascynację już wkrótce będzie oceniał z całą surowością: „Zasłona młodości / z błyskawic i chmur / ze szklanych gór / zamków na lodzie / z tańczących czerwonych serc / z płonących głów // odkrycie świata // złamane serca / miedziane czoła / zdeptany honor / cuchnące bagno” (Zasłony z tomu Poemat otwarty), a o „przenoszeniu gór” napisze z sarkazmem w Kryształowym wnętrzu brudnego człowieka, wierszu stanowiącym reakcję na odwilżową woltę Adama Ważyka i jemu podobnych partyjnych „ustawiaczy”: „oto on prawdziwy / przenosi góry / nie kopie dołków / pod innymi / oto on drugi / krzak ognisty / sokół nasz”. Utwór ów, z finałem zawierającym mistrzowską parafrazę Mickiewiczowskiego liryku lozańskiego Gdy tu mój trup…, zakończy Poeta ironicznym dystychem: „za siedmioma górami / za siedmioma rzekami”.
Wątek „górski” łączy się w twórczości Różewicza z jednym z naczelnych jej tematów, jakim jest definitywny koniec wiar i religii, śmierć Boga, człowieka i poezji. Wojna zmiotła dawny świat, gdzie „las był lasem / Bóg Bogiem / Diabeł Diabłem / jabłko jabłkiem / łąka łąką / góra górą” (Acheron w samo południe). Sfera metafizyki została nam odjęta, dlatego góra nie może już uchodzić za miejsce spotkania ze Stwórcą, za przestrzeń, w której dokonuje się cud teofanii — Tabor staje norą: „ten którego / szukałem na górze / czeka na dole // w norze przemienienie” (Przesypywanie z tomu Opowiadanie traumatyczne). Miejsce świętych gór zajmują „góry słów” (Komentarz do Spojrzeń z tomu Formy), „góry śmieci” (dramat Stara kobieta wysiaduje) i „góry mięsa” (O tej samej porze z tomu Nic w płaszczu Prospera). Człowieka „pustego” i „martwego” „nie dotkną […] języki ognia”, ze snu nie zbudzi go „porcelanowy / przeźroczysty dzwoneczek / ani huk przenoszonych / z miejsca na miejsce / gór” (O tej samej porze, z tomu Zielona róża).
Na pytanie Stawrogina: „Jest powiedziane, że wiara góry przenosi. Gdy wierzysz, a każesz górze, aby się ruszyła, to się ruszy… przepraszam, że plączę. A jednak zaciekawia mnie: czy ojciec ruszy z miejsca górę?” (ten fragment Biesów Dostojewskiego został przytoczony w poemacie Spadanie), Poeta odpowiada w późnym wierszu dlaczego piszę?: „Czasem góry zasłaniają / To / co jest za górami / trzeba więc przesunąć góry / ale ja nie mam potrzebnych / środków technicznych / ani siły / ani wiary / która przenosi góry / więc nie zobaczysz Tego / nigdy / wiem o tym / i dlatego / piszę”.
W poezji Tadeusza Różewicza góry występują wszakże nie tylko na prawach metafory. Ten, który pisze o sobie: „Pierwszy raz / zobaczyłem góry / w dwudziestym szóstym / roku życia // Nie śmiałem się / nie krzyczałem / w ich obliczu / mówiłem szeptem” (Złote góry z tomu Poemat otwarty), nie raz przemierzał górskie krajobrazy, a ślady owych wędrówek rozsiane są w wierszach i poematach: Stary Kirkut w Lesku (Góry Słonne), Et in Arcadia ego (Wezuwiusz), Gawęda o poetach (fragment) (Niedźwiedzia Góra, którą Poeta zdobywa, „aby się wesprzeć post-romantycznie na Ajudahu-Skale”), nożyk profesora (Pogórze Śląskie — „góry chmury” „poety Jawienia”, czyli późniejszego papieża Jana Pawła II).
„Przeszedłem przez / ogień powietrze wojnę // przez lasy nad Wartą i Pilicą / przez Kraków Gliwice Wrocław / przez siedem gór i siedem rzek / i tak wędrując po matce ziemi […] / doszedłem do Gór Olbrzymich” — pisze Różewicz w Gawędzie o spóźnionej miłości, by w jednym z publicznych przemówień dodać, że chodzi o miłość „do Karkonoszy, do krajobrazów, do roślin”. Wśród późnych utworów autora Niepokoju grupa wierszy „karkonoskich” zajmuje miejsce szczególne, ujawnia się w nich bowiem — dotąd skrzętnie skrywana i nie przedostająca się do poezji — fascynacja „człowieka równiny” bujną górską przyrodą, wielością jej form, barw i kształtów.
Czy album jest w szerszej dystrybucji i co jeszcze zawiera? Świetny tekst, akurat bardzo mi się przyda, bo w tym miesiącu przygotowuję referat na konferencję o "Gawędzie o spóźnionej miłości".
OdpowiedzUsuńArturze,
OdpowiedzUsuńto jest zupełna świeżynka. Zupełnie nie wiem, czy będzie przeznaczona do dystrybucji - możesz ew. pisać do dyr. Z. Kulika. Link do Muzeum w Karpaczu jest w nagłówku posta.