sobota, 9 lipca 2022

Czytanie Zabużko

 


Usłyszałem ją w jednej ze stacji radiowych. Skręcałem z Piłsudskiego w Sienkiewicza albo z Sienkiewicza w Narutowicza, zaraz potem we Wschodnią. W niskim kobiecym głosie dźwięczała owa łatwo rozpoznawalna melodia, którą zwykliśmy kojarzyć właśnie ze „wschodem”. Polszczyzna niemal nienaganna, nawet w pewien sposób uroczysta, ba – hieratyczna. Na pytanie Agnieszki Lichnerowicz: „Co by pani chciała powiedzieć nam, Polakom?” odpowiedź-opowieść – o tym, jak często w różnych historycznych chwilach pisarka bywa poza swoim miejscem zamieszkania, poza Kijowem. O tym, że rano odebrała telefon z wiadomością: „Kochana, bombardują nas. Zaczęło się”. I że chciałaby być teraz u siebie, w ostrzeliwanej stolicy Ukrainy, ale odwołano loty, zostaje więc na czas jakiś w Polsce, by opowiadać o wojnie, która trwa od roku 2014, i o właśnie opublikowanym polskim wyborze esejów – Planecie Piołun – w którym wiele uwagi poświęca temu konfliktowi, jego kulturowym i politycznym źródłom. I jeszcze nawiązanie do słynnych słów Jana Pawła II – byśmy się nie bali. Bo Putin i Rosja wcale nie są tak mocni, jak to przedstawia rosyjska propaganda.  

Hybrydowa wojna – powiada Oksana Zabużko (bo jej to głos rozbrzmiewa w samochodowym głośniku) – toczy się przede wszystkim w ludzkich głowach. Rosyjscy propagandyści starają się przejąć kontrolę nad naszymi wyobrażeniami o Ukrainie i Europie Środkowej, narzucić nam własne wzorce percepcyjne i zamienić cały kontynent – od Kijowa po Lizbonę – w wielkie więzienie pod ich własnym nadzorem.Dziś, gdy zapisuję te słowa, nie mam wątpliwości, że Ukrainie i Ukraińcom nareszcie udało się odwrócić ową złowrogą, tragiczną w skutkach tendencję – ich głos brzmi donośniej niż kiedykolwiek. Lecz cena za tę, by tak rzec, europejską metanoję,  której Ukraińcy domagali się od lat, jest tragicznie wysoka – putinowska Rosja odmierza ją dziesiątkami tysięcy istnień, zburzonymi miastami i miasteczkami, pierwszą od czasów II wojny światowej kilkumilionową wewnątrzkontynentalną falą migracyjną. 

Tekst niniejszy nie rości sobie prawa do bycia czymkolwiek więcej niż zbiorem kilku spośród sporządzanych na gorąco notatek na marginesach Planety Piołun Oksany Zabużko (przeł. K. Kotyńska, J. Majewska, A. Łazar, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022). Posiada on strukturę fragmentaryczną, jest zapisem myśli polskiego czytelnika, prowadzonego wskroś zapomnianej krainy przez jedną z najważniejszych ukraińskich intelektualistek, przez – excusez le mot – Beatrycze z Kijowa. Niestety, przewodniczka nie wiedzie nas, jak u Dantego, z Raju Ziemskiego do Raju Niebieskiego. Kraj, który kocha „trudną”, lecz wierną miłością, jawi się – w najlepszym wypadku – jako Czyściec. Jest „spichrzem świata” (z Ukrainy pochodzi ok. 30 procent planetarnego zboża oraz wielka część zbiorów roślin oleistych, przede wszystkim słonecznika), lecz wroga siła chcę tę przestrzeń życiorodnego czarnoziemu przemienić w ziemię jałową, by obwieścić światu kolejny Wielki Głód. Odwołuję się tu do mitów kultury europejskiej i polskiej (Dante, legendy arturiańskie, Vade-mecum Norwida, poematy T.S. Eliota), bo mity i mitologie przemawiają językiem uniwersalnym, zrozumiałym dla każdego. Bo o mitach i mitologiach autorka Muzeum porzuconych sekretów wspomina często – zdając sobie sprawę, że Apokalipsa spełniona (może raczej: spełniająca się na naszych oczach, co najmniej od roku 1986) to przestrzeń aktualizacji tych najpierwotniejszych struktur narracyjnych. Bo kultura ludzka karmi się mitem i mity kreuje – mity „zdrowe”, budujące i podtrzymujące jednostki i społeczeństwa, oraz mity „toksyczne”, „radioaktywne”, których działanie porównać można do skutków opadu kwaśnego deszczu na zielone uprawne pola lub do wybuchu zakazanej konwencjami bomby kasetowej nad głowami głodnych ludzi stojących w kolejce po chleb.  

 

Zasadniczy tekst - w najnowszym numerze miesięcznika "Twórczość" (2022, nr 6)
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz