Łazarz
Krzysztofowi Kuczkowskiemu
dlaczego wszyscy zostawili go w spokoju
jak gdyby dopiero po wskrzeszeniu umarł na dobre
zapadł się pod ziemię
czy za jego sprawą chwała Pańska
nie miała zajaśnieć wśród ludzi
czy nie powinien stać się apostołem
dobrej nowiny obnosić ciało
martwe ciało
i mówić dotknijcie to już gniło
ale nie
Łazarz siedzi w ciemności
spoczywa w mroku
kiedy wychodził
stamtąd
światło poraziło jego oczy
teraz widzi tylko
zamazane kształty czarne plamy
wirują w powietrzu
Łazarz wstępuje w płodowe wody jeziora
stopy dotykają dna
dłonie tańczą trą skórę
piaskiem kamieniem
rozkładają
na czynniki
pierwsze
na brzegu
namaszczają
ciało
wonnym olejem
zabić tamten zapach
okrzyk już cuchnie
rozbrzmiewa
w ciszy poranka
dlaczego On przyszedł
tak późno
pyta Łazarz
spojrzenie
martwych oczu
utkwione w słońcu
Wielki Piątek 2010
Przemku, jak Cię uwielbiam, tak zgłaszam krytykę. W zasadzie widzi mi się jedynie dwuwiersz:
OdpowiedzUsuńdlaczego On przyszedł
tak późno
Cały wiersz tak mocno pachnie Herbertem... Oczywiście w warstwie językowej i kompozycyjnej. Mnie od razu nałożył się na "Domysły na temat Barabasza" Herberta:
Co stało się z Barabaszem? Pytałem nikt nie wie
Spuszczony z łańcucha wyszedł na białą ulicę
mógł skręcić w prawo iść naprzód skręcić w lewo
zakręcić się w kółko zakręcić radośnie jak kogut
On Imperator własnych rąk i głowy
On Wielkorządca własnego oddechu
Pytam bo w pewien sposób brałem udział w sprawie
Zwabiony tłumem przed pałacem Piłata krzyczałem
tak jak inni uwolnij Barabasza
Wołali wszyscy gdybym ja jeden milczał
stałoby się dokładnie tak jak się stać miało
A Barabasz być może wrócił do swojej bandy
W górach zabija szybko rabuje rzetelnie
Albo założył warsztat garncarski
I ręce szklane zbrodnią
czyści w glinie stworzenia
Jest nosiwodą poganiaczem mułów lichwiarzem
właścicielem statków - na jednym z nich żeglował Paweł do Koryntian
lub - czego nie można wykluczyć -
stał się cenionym szpiclem na żołdzie Rzymian
Patrzcie i podziwiajcie zawrotną grę losu
o możliwości potencje o uśmiechy fortuny
A Nazareńczyk
został sam
bez alternatywy
ze stromą
ścieżką
krwi
I to mi przeszkadza. Tak po prostu. I tu nie idzie o jakiś tam plagiat, o jakieś naśladownictwo, ale o brak własnej nuty. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję na wakacyjne spotkanie.
Wiesławie, niezręczna sytuacja - wywołałeś mnie do tablicy, mam się tłumaczyć, na co - jak łatwo się domyślić - małą mam ochotę. Ha, trudno. Z Twoją konstatacją zgadzam się jedynie w dwóch punktach - "Łazarz" może przywodzić na myśl znakomite "Domysły na temat Barabasza" z dwóch względów: 1. bohaterem wiersza jest postać nowotestamentowa; 2. na wstępie zostaje postawione pytanie. Więcej zbieżności nie widzę. Nie byłbym na tyle śmiały, by przypisywać sobie umiejętność posługiwania się "dykcją herbertowską". (Przez pewien rodzaj patosu i retoryczności przeszedłem już jak przez ospę wietrzną.) Cieszę się, że zwróciłeś uwagę na wersy "dlaczego On przyszedł / tak późno". Są one kluczowe dla wymowy całej książki. Być może popełniłem błąd, umieszczając "Łazarza" na blogu - z konieczności pojawia się bez naturalnego kontekstu pozostałych wierszy, a jedynie w takim otoczeniu winien być czytany. Barabasz Herberta i Łazarz z mojego wiersza to, rzekłbym, doskonałe przeciwieństwa. Chciałem mówić o kimś, kto był martwy i mimo cudownego powstania z grobu nie do końca rozstał się ze śmiercią. Łazarz to ktoś, kto nie potrafi się uwolnić od wewnętrznego - niedostrzegalnego gołym okiem - rozkładu. Zgoda, istotnym bohaterem wiersza (podobnie jak u Herberta) jest "Nazareńczyk", "On". Jeśli poszukiwałeś mojej "własnej nuty" w zewnętrznym kształcie wiersza, wiedz, że jest ona całkiem gdzie indziej - może najpełniej właśnie w przywoływanych przez Ciebie wersach.
OdpowiedzUsuńTwój wpis, Wiesławie, za który dziękuję, skłoni mnie chyba do zmieszczenie tu, na blogu, innych tekstów, które pomogą zobaczyć we właściwym świetle inkryminowany wiersz.
Serdecznie - PD