środa, 3 listopada 2010

Recenzja "Helikonu i okolic" we "Frazie"


Na łamach pisma literacko-artystycznego "Fraza" ukazała się właśnie recenzja Helikonu i okolic. Jej autorem jest Artur Nowaczewski, poeta i historyk literatury z Gdyni, adiunkt w Zakładzie Antropologii Literatury i Krytyki Artystycznej Uniwersytetu Gdańskiego. Ponieważ w niektórych miastach trudno jest zdobyć "Frazę", zdecydowałem się umieścić tekst w niniejszym poście.



Więcej niż notatki. O debiucie krytycznoliterackim Przemysława Dakowicza

Podtytuł książki Przemysława Dakowicza - "notatki o o poezji współczesnej" - nie do końca odpowiada zawartości tomu. Składające na tom szkice dalekie są od doraźności i pokazują solidne historycznoliterackie przygotowanie i erudycję autora. Obiektem zainteresowania łódzkiego badacza jest twórczość Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Julii Hartwig, Jarosława Marka Rymkiewicza, Krzysztofa Kuczkowskiego, Wojciecha Kassa. Z jednej strony zatem omawia on poezję, której poświęcono już wiele miejsca (Miłosz, Różewicz), z drugiej jako jeden z pierwszych przeprowadza szczegółową analizę dokonań poetów jeszcze stosunkowo słabo obecnych w świadomości dzisiejszego odbiorcy (Kuczkowski, Kass). Dakowicz jest czytelnikiem uważnym, który posiada już wyrobioną własną, przemyślaną strategię lektury. Autora Helikonu najbardziej interesują te utwory, które kierują uwagę w stronę niewyrażalnego bądź te, które odnoszą się do symptomów kryzysu kultury, nie stara się dominować nad interpretowanymi tekstami, ale sam chce się od nich czegoś istotnego nauczyć, dlatego lektura jego książki stanowi zaproszenie do wspólnej wspinaczki po ukryte w nich sensy.
 Pierwszy szkic Różewicz i Bonhoeffer, zdecydowanie najlepszy w książce, pokazuje potencjał sposobu lektury przyjętej przez Dakowicza. Jest on charakterytyczny dla części młodych twórców, dla których autor Płaskorzeźby jest patronem religijnych poszukiwań. Dla czytelników starszej generacji wydać to się może w pierwszej chwili dość zaskakujące, ale dla autorów koło trzydziestki "inicjacja w Różewicza" dokonywała się już po zbiorze Płaskorzeźba, dla nich Różewicz to przede wszystkim Różewicz późny - ten z lat dziewięćdziesiątych i z przełomu wieków.  (takie odczytanie Różewicza jest chociażby charakterystyczne dla Tadeusza Dąbrowskiego). Odkrywcze we wspomnianym szkicu jest znalezienie licznych pararel między przemyśleniami Bonhoeffera i Różewicza. Świadkowie tej samej epoki, stawali przed tymi samymi dylematami. W starości Różewicz niespodziewanie zbliżył się do myśli ewangelickiego pastora, który przewidywał nadejście "czasów bezreligijnych" i stawiał odważne pytanie czym stanie się "bezreligijne chrześcijaństwo". Różewicz, który odszedł od wiary w latach wojennych właśnie Boenhoffera wybrał jako tego, kto na chwilę przyjmuje dla niego status nauczyciela i mistrza:

zacznij od początku
zacznij jeszcze raz mówił do mnie
naukę chodzenia
naukę pisania czytania
myślenia

trzeba się z tym zgodzić
że Bóg odszedł z tego świata
nie umarł!
trzeba się z tym zgodzić
że jest się dorosłym
że trzeba żyć
bez Ojca

Właśnie na opozycji między dzieciństwem i dorosłością buduje Dakowicz swoją interpretację. Wiara mieściłaby się po stronie dzieciństwa, o takiej wierze pisał zresztą Różewicz wielokrotnie. Novum staje się przymierze starości i dzieciństwa - koncepcja starości jako dojrzałego powrotu (nie zdziecinnienia!) zdaje się przyświecać staremu poecie. Wydaje się jednak, że powrót ten ma wymiar nie tylko światopoglądowy, oparty na powiązaniu dzieciństwa i wiary, ale również artystyczny - dzieciństwa i poezji. Właśnie podobny status dziecka i poety staje się nicią przewodnią szkiców, które poświęca Dakowicz innym poetom. Sam tytuł tytuł znakomitego zbioru Krzysztofa Kuczkowskiego Dajmy się jak dzieci prowadzić nicości naprowadza nas na ten trop. Kuczkowski podobnie zdaje się czytać Różewicza, co młody łódzki krytyk - i jego wiersze są udaną realizacją tego zmierzenia się z dylematami, jakie podsuwa nam późna poezja autora Niepokoju. Kolejnym punktem stycznym staje się ustosunkowanie Różewicza i Kuczkowskiego do popkultury. W zupełnie inny sposób dzieciństwo jest obecne w twórczości Wojciecha Kassa. Poeta z Prania, ekstatycznie odnoszący się do wszelkich przejawów życia, rozbuchany stylistycznie, zdaje się być bliżej innego omawianego w zbiorze starego mistrza - Czesława Miłosza. Wyłania się więc dialog, którzy toczą między sobą omawiani przez Dakowicza poeci: Różewicz-Miłosz, Kuczkowski-Kass, ale także: Kuczkowski polemizujący z Różewiczem i Kass czerpiący z Miłosza. Wspólnota tekstów interpretowanych przez autora Helikonu nie jest więc przypadkowa.
 Mniej ciekawe wydają się fragmenty książki poświęcone Czesławowi Miłoszowi, zwłaszcza jeśli je zestawić ze świetnymi interpretacjami Różewicza. Wiele wszak już pisano o sytuacji poety-wygnańca i motywach heraklitejskich poezji autora Ocalenia i wielu odkryć spodziewać tu się nie należy. Także - nie do końca dla mnie jasny z tych samych względów wydaje się zamysł włączenia do zbioru tekstu o pierwszym zbiorze poezji Różewicza. Tekstom o Julii Hartwig i Jarosławie Marku Rymkiewiczu jako jedynym w książce byłbym skłonny przydać miano notatki - ponieważ poświęcone im zostały pojedyncze recenzje i ich świat poetycki jest słabiej przez Dakowicza spenetrowany. Niemniej zgodzić się należy z Wojciechem Kudybą, że Helikon i okolice nie jest rodzajem kalejdoskopu, zbiorem rozproszonych recenzji. Dzieje się tak dlatego, że Dakowicza interesuje obecna w interpretowanych wierszach sfera transcendencji. Krytyk chcący się odnieść do tej sfery stoi przed niezwykle trudnym zadaniem. Dzisiejsze metodologie literaturoznawcze idą obecnie bowiem w innym kierunku, koncentrują się na metalirackości tekstów zamiast stawiać im ważne, egzystencjalne pytania. To dobrze, że Przemysław Dakowicz ma odwagę te pytania stawiać. Helikon i okolice jest również świadectwem dylematów, przed jakimi stają dzisiaj młodzi naukowcy parający się krytyką literacką. Współczesne literaturoznastwo nakłada na krytyka szereg ograniczeń - ciężko jest dzisiaj, tak jak niegdyś to robił z powodzeniem Kazimierz Wyka, występować jednocześnie jako historyk literatury i krytyk, rzecznik nowości. Wielu młodych badaczy koncentruje się na dziełach uznanych mistrzów, co jest zajęciem bardziej bezpiecznym niż próba współkreowania życia literackiego i stawiania na nowe, nie namaszczone jeszcze nazwiska. Dorobek krytycznoliteracki często jest lekceważony przez akademików i odwrotnie, prace akademickie nieraz dalekie są od krwiobiegu najnowszej poezji, nie dostrzegają jej bogactwa. Z tego powodu książka Przemysława Dakowicza łącząca te dwa obszary działalności autora - stanowi coraz już rzadszą próbę scalenia tych dwóch coraz bardziej oddalających się od siebie światów. Nie ukrywam, że takie podejście do literatury najnowszej jest mi bliskie, dlatego będę uważnie śledził dalszą drogę Dakowicza, zarówno jako historyka literatury, jak i krytyka.

2 komentarze:

  1. Jestem szczęśliwym posiadaczem (z dedykacją autorską) i czytelnikiem zbioru szkiców Przemysława. Słowa, które wyszły spod klawiatury autora (okropnie to brzmi, ale z piórem się wygłupiał nie będę), zaskakują skupieniem i mądrością. Przemysław Dakowicz ujmuje literaturę jako rzecz poważną, również i jako uczestnika dialogu z sobą samym. Erudycja i unikanie banałów czyni tę książkę świetnym przewodnikiem interpretacyjnym po twórczości kilku pisarzy. Nie zgodziłbym się z recenzentem, że teksty o Miłoszu są tu słabsze. Esej o rzekach Mickiewicza i Miłosza znakomity. Poza tym Dakowicz pisze tam o jednym z najbardziej wstrząsających i najważniejszych utworów Miłosza - o "Esse". Ach, jakie to piękne: "Wysiadła na Raspail". W tym krótkim zdaniu jest wszystko - i żal, i smutek ziemi (znów jakiś przedwojenny cytat się wprasza, i poczucie straty, i jakiś głos samotnej rozpaczy. Zgadzam się natomiast z krytyką Dakowiczowego opisu Milanówka Rymkiewicza. Przemysław, spec od transcendencji, mógł napisać finezyjny dialog z kotami Jarka Marka. Ale zbyt szybko uciekł ku następnym tematom. Cóż, konie gotowe, Król Lear musi rączo galopować dalej, nie na wszystko znajdzie się czas. Dziękuję za tę lekcję literatury, Cny Przemysławie, i upraszam się o dalsze księgi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesławie wspaniałomyślny,
    dziękuję za braterskie wsparcie. Będę się starał, mój Dziekanie:) - cytat powojenny.
    Serdeczności dla Ciebie i Rodzinki!

    OdpowiedzUsuń