poniedziałek, 28 grudnia 2020

Kliment Štěpánek o Jaroslavie Hašku

 


 


Kliment Štěpánek

Ze wspomnień o Jaroslavie Hašku

[fragment]


Jeśli mam spisać swoje wspomnienia o Jaroslavie Hašku, autorze wielu setek humorystycznych opowiadań i słynnej powieści Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej, mogę to uczynić jedynie w odniesieniu do kilku jego ostatnich lat, które spędził Hašek w Lipnicy nad Sázavą.

W tejże Lipnicy, po powrocie z Rosji, przeżył Jaroslav Hašek końcówkę swojego życia.

Krótko wspomnę o otoczeniu, w którym Hašek żył i które tak bardzo sobie upodobał. Lipnica nad Sazavą leży w okręgu Havlíčkův Brod. Jest to górskie miasteczko w pięknej lesistej okolicy; ruiny słynnego niegdyś i potężnego zamku górują nad rozległą przestrzenią. Poza rzemiosłem kamieniarskim, które dawało jedynie skromne środki do życia, oraz nędznymi pólkami, nie było tu innego dochodu. Sławnej niegdyś i potężnej Lipnicy, obdarzonej prawami miejskimi już za Karola IV, pozostało jedynie jej piękno i historia. I malarze!

 

Jeden z nich, Jaroslav Panuška, żył i pracował nieopodal Lipnicy już całe dziesięciolecia. Przypominam sobie, jak na długo przed wojną światową malował tu swoje olbrzymie płótna. Często do Lipnicy wracał, aż wreszcie w pobliskim Kochanovie osiadł na dobre. Jego dwóch synów, również malarzy z akademickim dyplomem, Lipnica przyciągnęła ku sobie dokładnie tak, jak ich ojca.

Mistrz Panuška jest „winien”, że do Lipnicy przeprowadził się również Jaroslav Hašek.

Siedział latem 1921 w zajeździe „Pod czeską koroną” (U české koruny) i relacjonował zabawne przygody Haška. Następnie oświadczył, że w Pradze nie da się z Haškiem wytrzymać, podobno zupełnie nie pracuje, że należałoby go wydostać z Pragi. A Lipnica najlepiej by się do tego nadawała.

Do nas, którzy nie słyszeliśmy na własne uszy, że Panuška przywiezie Haška, wiadomość ta dotarła w formie zniekształconej. Zamiast Haška oczekiwaliśmy Karla Hašlera2 i cieszyliśmy się, że nam Hašler co nieco zaśpiewa i że w Lipnicy będzie wesoło.

Omyłka wyszła na jaw po rychłym przyjeździe Haška, ku ogromnemu smutkowi wielu, albowiem Hašek śpiewakiem nie był, a jedyna jego piosenka była żołnierska: „Župaj, župaj, župajda...”

Melodię to tejże pieśni dobierał taką, jaka mu akurat podeszła, od razu dało się jednak poznać, że Hašek muzycznego słuchu nie ma.

Zamieszkał w zajeździe „U Invaldů“ albo „U Lexy”, albo – jak się jeszcze mówiło – „U české koruny” i był zadowolony. Przez pierwszych parę dni nigdzie nie wyszedł. A kiedy mistrz Panuška odjeżdżał do Pragi i na dobre porzucał owego lata Lipnicę, Hašek z nim nie wyjechał.

I z Lipnicą Hašek już się nie rozłączył. […]



[przekład: P. Dakowicz; cały tekst w dwumiesięczniku "Topos" 2020, nr 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz