czwartek, 31 grudnia 2020

"Almanach Prowincjonalny": Z dobranocek dla Hrabala

 


[fragment tekstu opublikowanego w 32. numerze "Almanachu Prowincjonalnego"]

 

[...] Stara Europa wydawała ostatnie tchnienie, kiedy po raz pierwszy ujrzał Pan na własne oczy jej żidenicki zakątek. Przez trzy miesiące, aż do chwili, gdy dziewiętnastoletni zamachowiec Gawriło Princip zastrzelił w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego czesko-niemiecką żonę, hrabinę von Chotek, żył Pan, nieświadom niczego, w tym dawnym świecie pozornego spokoju, wśród ludzi tej dobiegającej końca epoki, o których napisano: „Ich życie było bardzo jednostajne, niezmiennie takie samo o początku do końca, bez wzlotów i upadków, bez wstrząsów i niebezpieczeństw, życie, w którym istniały tylko drobne troski, a zachodzące zmiany były ledwo dostrzegalne. Fala czasu niosła ich statecznie i spokojnie w tym samym rytmie od kolebki o grobu. Mieszkali w tym samym kraju, w tym samym mieście i prawie zawsze w tym samym domu”.

Autora tych słów, Stefana Zweiga, kula bośniackiego zamachowca dosięgła w Ameryce Południowej, bo od kiedy świat się zmienił, Stefan Zweig nie potrafił na nim dłużej żyć i choć w brazylijskim mieście Petrópolis nic mu nie groziło, on i jego żona postanowili własną śmierć okazać światu jako znak protestu. Ich martwe ciała krzyczały, już po raz ostatni, że Lotte i Stefan Zweigowie nie godzą się na Europę Hitlera, w której pali się książki, morduje ludzi i to, co kilkadziesiąt lat wcześniej mogło uchodzić za wieczne, czyni nieodwołalnie die Welt von Gestern. Może to lepiej, że nie zobaczyli już Europy Stalina, która wtedy, w 1942 roku, nie znajdowała się nawet w stadium zalążkowym. Także ona stała się możliwa do pomyślenia, również ona wyłoniła się z niebytu dzięki strzałom Gawriła Principa, które rozległy się w stolicy Serbii dokładnie trzy miesiące po Pana narodzinach, dwudziestego ósmego czerwca tysiąc dziewięćset czternastego roku.

 

Dla mieszkańców tej części Europy, którą zamieszkujemy, którą zwykło się nazywać Europą Środkową, informacja o nowej wojnie wiązała się z nadzieją na odzyskanie prawa do samostanowienia. Państwo czeskie nie istniało od niemal trzech wieków, od Białej Góry; Polska została podzielona między trzech sąsiadów pod koniec XVIII wieku. Czesi i Polacy mieli prawo sądzić, że europejski konflikt uczyni ich wolnymi. W tę wojnę wstępowaliśmy jednak na dwa różne sposoby – wystarczy spojrzeć na tych, którzy stawali się wtedy (i nieco wcześniej) pierwszoplanowymi postaciami życia publicznego w Czechach i w Polsce.

Tomaša Garrigue Masaryka i Józefa Piłsudskiego dzieli siedemnaście lat. To niemal różnica pokolenia. Pierwszy urodził się w połowie XIX wieku, drugi u progu lat siedemdziesiątych – w 1918, gdy odtworzone zostaną państwa Czechów i Polaków, będą mieć odpowiednio: sześćdziesiąt osiem i pięćdziesiąt jeden lat. Masaryk wywodzi się z niższych warstw społecznych, doszedł do wysokiej pozycji dzięki talentowi i wytrwałej pracy. Jest intelektualistą, profesorem uniwersyteckim, politycznym realistą i pragmatykiem. Piłsudski reprezentuje polską szlachtę z zaboru rosyjskiego. Matka wychowuje go w kulcie przegranego powstania styczniowego – w tym zbrojnym buncie Polaków przeciwko Rosjanom brał udział ojciec Piłsudskiego, Józef Klemens. To właśnie o powstaniu styczniowym Masaryk będzie mówił w Moskwie w sierpniu 1917 roku: „Rewolucja polska 1863 r. zastała mnie jako młodego studenta. Langiewicz i Pustowójtówna byli moimi bohaterami, czytałem o polskim powstaniu, co mogłem, i stałem się szczerym zwolennikiem Polski. Późniejszy mój rozwój spowodował, że swoją rewolucyjną polskość odsunąłem na dalszy plan. Nie przestałem jednak interesować się literaturą polską. Mickiewicz, Krasiński stali się moimi nauczycielami w sprawie polskiej, z nich nauczyłem się rozumieć polską rewolucję i emigrację”.

Nie wszystko, co zostało powiedziane, jest tu zgodne z prawdą. Trzynastolatek nie dysponował przecież świadomością człowieka dojrzałego. Nie ulega jednak wątpliwości, że młody Masaryk nauczył się języka polskiego i czytał romantyczną literaturę tworzoną przez polskich emigrantów. W przytoczonym fragmencie oficjalnego przemówienia najbardziej znamienne wydaje się określenie „rewolucyjna polskość”. Tomaš Garrigue Masaryk odnosi je do własnego doświadczenia – lecz jeśli poszukiwalibyśmy postaci, która najdoskonalej ucieleśnia treść owych dwóch słów, bez wątpienia musielibyśmy pomyśleć o Piłsudskim.

Jest jednym z najbardziej zadziwiających paradoksów Europy Środkowej, że Czech wywodzący się z chłopów pańszczyźnianych, dla którego ojciec przeznaczył zawód kowala, jest u progu Wielkiej Wojny wyrazicielem umiarkowanego stanowiska społeczno-politycznego (dopuszcza bowiem myśl, że Czesi i Słowacy powołają do życia monarchię konstytucyjną, na czechosłowackim tronie zasiądzie zaś książę serbski, duński lub belgijski), a Polak reprezentujący patriotycznie usposobioną szlachtę dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego propaguje socjalizm, dążąc do sprowokowania na ziemiach podzielonej między sąsiadów Rzeczypospolitej – rewolucji polskich proletariuszy. Podstawowy cel działań każdego z nich jest wszakże identyczny – obaj chcą powołać do życia nowe państwa narodowe. Masaryk dopnie swego jako dyplomata i ktoś, kogo dziś nazwalibyśmy politycznym lobbystą. Piłsudski zrealizuje marzenie o wolnej Polsce jako organizator oddziałów zbrojnych i frontowy dowódca. 

Kiedy więc Pan, Panie Hrabal, cieszy się dziewiątym miesiącem swojego życia, Tomaš Garrigue Masaryk wyjeżdża z córką Olgą do Włoch i do Francji, a Józef Piłsudski wkracza ze swoimi oddziałami do oswobodzonego od wojsk rosyjskich Nowego Sącza, gdzie nie mieszka jeszcze żaden z moich przodków. Tutaj pułk Piłsudskiego zostanie przekształcony w I Brygadę Legionów. [...]


Brno-Żidenice, ulica Balbinová   (fot. P. Dakowicz)


1 komentarz:

  1. Świetny tekst. Porusza ważne, historyczne elementy życia. Naprawdę warto się w niego zagłębić.

    Mój blog https://pl.ign.com/

    OdpowiedzUsuń