W zapiskach Elżbiety Morawiec opublikowanych na łamach najnowszego numeru krakowskich "Arcanów" (nr 111.) niewielki ustęp poświęcony został Teorii wiersza polskiego. Prezentuję go niżej.
Kolejną niezwykłą
kolumną w tym gmachu naszej wyobraźni jest znakomity tom poetycki Teoria
wiersza polskiego („Topos” 2013) cytowanego już tutaj Przemysława Dakowicza. W odróżnieniu od wielu „lekarzy” Dakowicz
– historyk literatury, eseista – umie nie tylko postawić diagnozę literaturze
polskiej, ale i wyjść jej naprzeciw. Dawno nie czytałam wierszy tak poruszających i
tak formalnie rewelatorskich. Dakowicz, niczym apostołowie w dzień Pięćdziesiątnicy,
„mówi językami”. Mówi różnymi kodami poetyckimi – od powściągliwie surowych,
godnych Nowej Fali, po romantyczne, jedenastozgłoskowe wizje. Tomasz Burek napisał o
tym tomie (czwartym w dorobku Dakowicza) : „U progu drugiej dekady XXI wieku Dakowiczowska
Teoria wiersza... stanowi, moim zdaniem, zaktualizowaną wersję,
przedłużenie, świetne ponowienia tradycji Czarnego poloneza”. Znakomicie powiedziane. I wypada tylko dodać, że przez
wiersze Dakowicza – z rodzinnej tradycji pewnie? – wieje wiatr od polskich Kresów
II RP. Duch Sokala, najwyraźniejszy,
najbliższy, ale i nienazwany duch Lwowa, semper fidelis, Herbertowy
duch tego, co „będzie miasto”. Dakowicz spisuje swoje wiersze jako swoisty
palimpsest na stellach grobowych wielkich poetów (Norwida, Słowackiego), Anny Walentynowicz, 16 polityków więzionych w Moskwie i bezimiennych Polaków. Urodzony w 1977 r. w Nowym Sączu w źródłach rodzinnej pamięci odnalazł ten obraz bolszewickiej tłuszczy, która
myła się w sedesach i wrzeszczała: „Czasy, dawaj czasy!”. I wpisał go
bezbłędnie w rytm wiersza Wersyfikacja polska:
Taka ładna metafora :
pociąg czasu.
Zaaresztowali czas ( wrota, żeliwne zasuwy)
I pędzą na złamanie karku.
Pociąg tyka, zegarowy niewybuch:
A jak to? A tak to.
Zegarki Lwowa, zegarki Nowogródka ,
Zegarki Wilna, zegarki Tarnopola
Tykają, tykają, tykają./.../
Czy można lepiej
oddać nieubłagane „tykanie czasu”, stukot kół pociągów wiozących na „białe
niedźwiedzie” i pospolitą bolszewicką kradzież kultury, kradzież codzienności
ludzkiej jednostki? W tym niezwykłym tomie takich wierszy na wskroś
przenikniętych straszliwą osią czasu jest wiele, są wszystkie. Obok Jarosława
Marka Rymkiewicza, seniora polskiej poezji, obok Krzysztofa Koehlera, Wojciecha
Kudyby, Wojciecha Wencla, Tomasza Różyckiego pojawił się, kolejnym już tomem, ktoś naprawdę
wyjątkowy. Obdarzony słuchem losu i
niezwykłym darem języka.
Elżbieta Morawiec - krytyk
literacki i teatralny, publicystka, tłumaczka, doktor KUL; w latach 70., 80. i
90. kierownik literacki teatrów (m.in. Teatru Polskiego we Wrocławiu, Teatru
Starego w Krakowie, Teatru Studio w Warszawie); w latach 1970-1981 członek
redakcji "Życia Literackiego"; szkice i recenzje teatralne
publikowała m.in. w "Dialogu", "Kulturze",
"Odrze", "Teatrze", "Théâtre
en Pologne" i "Życiu Literackim"; wieloletni członek
redakcji "Arcanów"; autorka licznych książek, m.in. Powidoki
teatru (1991), Małe lustra albo długi cień PRL-u (1999), Jerzy
Grzegorzewski - mistrz światła i wizji (2006), Stanisław Wyspiański:
myśli i obrazy (2008), Nadzieja, świat i krętacze (2011).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz