poniedziałek, 8 lipca 2013

Elżbieta Morawiec o "Teorii wiersza polskiego"


W zapiskach Elżbiety Morawiec opublikowanych na łamach najnowszego numeru krakowskich "Arcanów"  (nr 111.) niewielki ustęp poświęcony został Teorii wiersza polskiego. Prezentuję go niżej.




Kolejną niezwykłą kolumną w tym gmachu naszej wyobraźni jest znakomity tom poetycki Teoria wiersza polskiego („Topos” 2013) cytowanego już tutaj Przemysława Dakowicza.  W odróżnieniu od wielu „lekarzy” Dakowicz  – historyk literatury, eseista – umie nie tylko postawić diagnozę literaturze polskiej, ale i wyjść jej naprzeciw. Dawno nie czytałam wierszy tak poruszających i tak formalnie rewelatorskich. Dakowicz, niczym apostołowie w dzień Pięćdziesiątnicy, „mówi językami”. Mówi różnymi kodami poetyckimi – od powściągliwie surowych, godnych Nowej Fali, po romantyczne, jedenastozgłoskowe wizje. Tomasz Burek napisał o tym tomie (czwartym w dorobku Dakowicza)  : „U progu drugiej dekady XXI wieku  Dakowiczowska  Teoria wiersza... stanowi, moim zdaniem, zaktualizowaną wersję, przedłużenie, świetne ponowienia tradycji Czarnego poloneza”. Znakomicie powiedziane. I wypada tylko dodać, że przez wiersze Dakowicza – z rodzinnej tradycji pewnie? – wieje wiatr od polskich Kresów II RP. Duch Sokala, najwyraźniejszy,  najbliższy, ale i nienazwany duch Lwowa, semper fidelis, Herbertowy duch tego, co „będzie miasto”. Dakowicz spisuje swoje wiersze jako swoisty palimpsest na stellach grobowych wielkich poetów (Norwida, Słowackiego), Anny Walentynowicz, 16 polityków więzionych w Moskwie i bezimiennych Polaków. Urodzony w 1977 r. w Nowym Sączu w źródłach rodzinnej pamięci odnalazł ten obraz bolszewickiej tłuszczy, która myła się w sedesach i wrzeszczała: „Czasy, dawaj czasy!”. I wpisał go bezbłędnie w rytm wiersza Wersyfikacja polska

Taka ładna metafora : pociąg czasu.
Zaaresztowali czas ( wrota, żeliwne zasuwy)
I pędzą na złamanie karku.
Pociąg tyka, zegarowy niewybuch:
A jak to? A tak to.

Zegarki Lwowa, zegarki Nowogródka ,
Zegarki Wilna, zegarki Tarnopola
Tykają, tykają, tykają./.../

Czy można lepiej oddać nieubłagane „tykanie czasu”, stukot kół pociągów wiozących na „białe niedźwiedzie” i pospolitą bolszewicką kradzież kultury, kradzież codzienności ludzkiej jednostki? W tym niezwykłym tomie takich wierszy na wskroś przenikniętych straszliwą osią czasu jest wiele, są wszystkie. Obok Jarosława Marka Rymkiewicza, seniora polskiej poezji, obok Krzysztofa Koehlera, Wojciecha Kudyby, Wojciecha Wencla, Tomasza Różyckiego pojawił się, kolejnym już tomem, ktoś naprawdę wyjątkowy. Obdarzony słuchem losu  i niezwykłym darem języka.




Elżbieta Morawiec - krytyk literacki i teatralny, publicystka, tłumaczka, doktor KUL; w latach 70., 80. i 90. kierownik literacki teatrów (m.in. Teatru Polskiego we Wrocławiu, Teatru Starego w Krakowie, Teatru Studio w Warszawie); w latach 1970-1981 członek redakcji "Życia Literackiego"; szkice i recenzje teatralne publikowała m.in. w "Dialogu", "Kulturze", "Odrze", "Teatrze", "Théâtre en Pologne" i "Życiu Literackim"; wieloletni członek redakcji "Arcanów"; autorka licznych książek, m.in. Powidoki teatru (1991), Małe lustra albo długi cień PRL-u (1999), Jerzy Grzegorzewski - mistrz światła i wizji (2006), Stanisław Wyspiański: myśli i obrazy (2008), Nadzieja, świat i krętacze (2011).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz