poniedziałek, 15 maja 2023

Das Schloss. Siostry Franza Kafki w getcie L. (cz. 2)

 

 

Elli Valli w latach młodości.

[źródło tekstu: "Twórczość" 2023, nr 4]

 

Góry zamkowej nie było prawie wcale widać, otoczyły ją mgły i mrok, nawet najsłabsze światełko nie zdradzało obecności wielkiego zamku. K. stał długo na drewnianym moście, wiodącym z gościńca do wsi, i wpatrywał się w pozorną pustkę na górze.

(F. Kafka, Zamek, przeł. K. Radziwiłł i K. Truchanowski)

 

Zaledwie kilka faktów. Daty przyjazdu. Gabriele Hermann – 22 października 1941. Valerie Pollak – 1 listopada 1941. Pierwsze miejsca zakwaterowania. Elli – kolektyw „Praga II”, Hanseatenstrasse 37. Valli – kolektyw „Praga IV”, Franzstrasse 29. Nie są same. Elli (w chwili przyjazdu do L. – 52 lata) towarzyszą córka Hanna (22 lata), zięć Arnošt (29 lat) oraz rodzice tego ostatniego, Marie (52 lata) i Otto (57 lat) Seidnerowie. Valli (51 lat) trafia do L. razem ze swoim mężem Josefem (59 lat).

Niewiele więcej mamy. Żadnej fotografii, listu czy zeszytu z najbardziej lapidarnym notatkami.

Właśnie tak mijali ludzie z getta Litzmannstadt. Jakby nie istnieli. Jakby ziemia nigdy ich nie nosiła.

Věra Saudková, córka Ottli, najmłodszej z sióstr Kafka, wspominała po latach szykowanie paczek i wysyłanie ich do L. Zapamiętała nawet adres żydowskiej poczty w Pradze, która przyjmowała te specjalne pakunki – mieściła się ona przy ulicy Ostrovní. Podobno nigdy nie nadeszło żadne urzędowe potwierdzenie, że którakolwiek z przesyłek dotarła do rąk adresatek.


Czy Ottla i Věra posyłały krewnym także pieniądze? W dokumentach z getta przechowywanych z Państwowym Archiwum w Łodzi wiele jest świadectw dokonywanych w odległych miastach przelewów, jeszcze więcej oficjalnych odpowiedzi na zapytania o zdrowie i nowy adres przesiedlonych. W drugim z transportów wysłanych przez Niemców z Pragi – tym samym, w którym znaleźli się Elli Hermann oraz Hanna, Arnošt, Marie i Otto Seidnerowie – przyjechało do L. osiem osób o nazwisku Kornfeld. Dopytywano się o nich listownie. Wśród kopii odpowiedzi wysłanych do stolicy Protektoratu Czech i Moraw jest sporządzona na maszynie, opatrzona numerem porządkowym 136 oficjalna informacja z 27 listopada 1941, przeznaczona dla niejakiego Bohumila Loupala: „Wir teilen Ihnen hoefl.mit, dass / Familie Kornfeld hier Hanseatenstr. 37 / wohnt und sich alle gesund befinden. / Geldsendungen sind gestattet. // Hochachtungsvoll / Sekretar: [tu brak podpisu] // Litzmannstadt-Getto, d. 27. Nov. 1947 / 7579 a/41 Ro/FW” [Zawiadamia się, że rodzina Kornfeld mieszka tutaj przy ulicy Hanzeatyckiej 37 i że wszyscy są zdrowi. Przelewy dozwolone.] Numery 137 i 138 pojawiają się na kolejnej stronie kartoteki. Tym razem są to dwie odręczne notatki na jednym skrawku papieru, w języku polskim: (137) Fru. [Frau?] Mariana Beneš / Prag VII / Veverkastr 24 // Rodzina Kornfeld mieszka / Łagiewnicka 37 – wszyscy zdrowi / list z dn 17/XI otrzymały, pieniądze ––––  (137) Bohumil Roupal [zapewne ta sama osoba, co w informacji nr 136] / Prag XIV / Leflowa 1203 / Rodzina Kornfeld zdrowi mieszkaj[ą] / Łagiewnicka 37. Pieniądze”.

Ośmioro Kornfeldów zamieszkałych w L. przy Hanseatenstrasse 37 (przed wojną Łagiewnicka) to, w kolejności narodzin: Arnošt (ur. 1877), Ewella (1883), Leo (1887), Ida (1888), Julius (1894), Květa (1919), Alice (1920) i Eva (1924). Wszyscy oni, jak siostra Franza Kafki Gabriela i jej bliscy, gnieżdżą się w budynkach byłego szpitala pediatrycznego, śpią na piętrowych drewnianych pryczach lub na rozłożonych na gołej podłodze niewygodnych materacach, cierpią głód i zimno, nieliczni gorączkowo poszukują zatrudnienia, większość – by zdobyć dodatkową porcję chleba, nieco mąki lub ziemniaków – zastraszająco prędko wyprzedaje najcenniejsze z przywiezionych przedmiotów.

Dzięki danym dostępnym w Internecie da się określić stopień pokrewieństwa (lub brak pokrewieństwa) między wymienionymi osobami. Julius i Ewella Kornfeldowie to starsze bezdzietne małżeństwo. Arnošt Kornfeld, właściciel kamienicy na praskim Žižkovie oraz firmy produkującej skórzane rękawiczki, znalazł się w L. razem z żoną Idą i córką Květą. Z kolei doktor praw Leo Kornfeld trafił tu z córkami Alice i Evą. Żadne z nich nie przeżyło wojny. Ostatnie chwile większości spośród Kornfeldów owiane są mgłą naszej niewiedzy. Przykładowo – w rubryce „data śmierci” pod nazwiskami Alice i Evy Kornfeldówien odnotowano: „po 21 października 1941”.

A co z rodzinami Hermannów, Pollaków, Seidnerów? Czy administracja getta w L. odróżnia ich od siebie, czy też, podobnie jak Kornfeldów, widzi ich jako eine Familie; nie jako jednostki, lecz jako grupę bliźniaczo do siebie podobnych „wsiedlonych”, „Czechów” lub Jeke (w ten sposób „miejscowi” określają Żydów z Europy Zachodniej)? Nie mamy o nich nawet tej lakonicznej informacji: „sich alle gesund befinden”.

Na szczęście, są jeszcze karty i księgi meldunkowe. Przeglądając je i wertując, możemy prześledzić gettową peregrynację sióstr autora Procesu – aż do momentu ich oficjalnego „wymeldowania”/„wysiedlenia” pod koniec lata 1942 roku, w dniach tzw. Wielkiej Szpery.


Jedyna relacja dotycząca Elli i Valli pochodząca z wnętrza getta aż do dziś nie była w Polsce znana. Zapisał ją Fran
tišek Kafka, nijak niespokrewniony z rodziną wielkiego prozaika, przybyły do L. w drugim praskim transporcie. Jako jeden z nielicznych – przeżył. W roku 1962 opublikował powieść Okrutne lata, którą oparł na własnych gettowych wspomnieniach. Trzy lata później w jednym niszowych praskich czasopism ukazał się jego artykuł Losy Kafkowych sióstr.

„Valerie Pollak – pisze autor Okrutnych lat – która była wówczas złożona chorobą, odwiedziłem w zimie 1941/42 w zbiorowej kwaterze czwartego praskiego transportu w centralnym punkcie ulicy Franciszkańskiej. W tamtych czasie była już mocno wychudzona i, jeśli wierzyć fotografiom, stała się podobna do Otlli, trzeciej siostry Franza Kafki i jego powiernicy. Na nic się nie skarżyła, niczego nie potrzebowała.

Zupełnie jednak nie podejrzewałem, że pod jednym dachem drugiego praskiego transportu [...] żyje ze mną najstrasza z Kafkowych sióstr, Gabriela Hermann. Żadna z nich obu nie nie miała najmniejszych rządań dotyczących wygód, jakich mogłyby oczekiwać siostry pisarza [...]. [C]hodziły między nami tak samo niepozorne i niczego się nie domagające jak brat Egona Erwina Kischa Arnold czy malarz Robert Guttman.

 

CZYTAJ TAKŻE: 


 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz