czwartek, 17 lutego 2011

Nobel dla Różewicza

Pod koniec 1980 roku profesor Józef Trypućko, pracujący na Uniwersytecie w Uppsali, pisał do Tadeusza Różewicza: 

Ja robiłem swoje, popierając Pana i co najmniej pięć razy przypominałem Noblowskiemu Komitetowi o Pańskich zasługach i o Pańskim stanowisku w polskiej literaturze. Sam Pan mówił mi kiedyś, że w ostatecznej selekcji dostał Pan wysoką lokatę. Widziałem też, że obok Pana na liście kandydatów figurował również Miłosz. Robiono na mnie naciski, bym popierał Miłosza, ale było mi dobrze wiadome, że on miał dobrych adwokatów w Ameryce i że jego pozycja była mocna. Dlatego pozostałem wierny aż do ostatnich czasów Pańskiej kandydaturze. Ostatni raz zgłosiłem Pana w ubiegłym roku, w tym zrezygnowałem z dalszych prób, bo wiedziałem, że oporu Artura Lundkvista nic nie przełamie, a on zawziął się na Pana Białe małżeństwo. Dawniej było inaczej, za kandydaturą Żeromskiego była cała polska ambasada, Wędkiewicz nie pomijał nikogo, kto mógł mieć jakiekolwiek wpływy, nie zostawił nawet w spokoju arcybiskupa.[1]

Autor Niepokoju nie otrzymał Nagrody Nobla ani w roku 1980, ani w latach następnych.

9 października 2011 roku Tadeusz Różewicz będzie obchodził dziewięćdziesięciolecie urodzin. Jest to najlepszy moment, by upomnieć się o miejsce znakomitego poety i dramaturga w panteonie największych twórców współczesnej literatury europejskiej. Słowem, polskie kręgi opiniotwórcze powinny dołożyć wszelkich starań, by po raz kolejny, tym razem skuteczniej niż w minionych dekadach, uświadomić Komitetowi Noblowskiemu znaczenie i rangę Różewiczowskiego dzieła. W ostatnich latach na noblowskiej giełdzie pojawiały się nazwiska wybitnych pisarzy z Polski. Sądzę, że miarą ich wielkości byłoby zgodne działanie na rzecz wyboru autora Płaskorzeźby

Dziwić może fakt, że nazwisko Różewicza nie jest dziś wymieniane w kontekście Nagrody Nobla. Wydawać by się mogło, że polskie środowiska kulturalne pogodziły się z porażką z lat 80. i uznały, że odtąd należy promować pisarzy młodszych, „sprawa Różewicza” jest bowiem raz na zawsze przegrana. Zapewne, sam wrocławski twórca, przez całe życie konsekwentnie uciekający od zgiełku i wybierający samotność zamiast błysku jupiterów, nie dość skutecznie dopominał się o uznanie — wszak nie ma w nim nic z Borgesa wyruszającego samolotem na podbój Europy. 

Autor Kartoteki nigdy nie był „zwierzęciem stadnym”, nieodmiennie trzymał się z dala od wszelkich literackich koterii, dobrze znając płytkość intelektualną i minoderię „salonów”. Dlatego kiedy można się było o Różewicza upomnieć na forum międzynarodowym, żadna z „grup nacisku” funkcjonujących w kraju nie miała interesu w promowaniu samotnika z Radomska. 

Sądzę, że 90. rocznica urodzin Poety dostarcza nam wygodnego „pretekstu”, by w sprawie Różewicza zacząć mówić jednym głosem. Dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja, że w ramach tegorocznego festiwalu Port Wrocław odbędzie się panel dyskusyjny z udziałem wybitnym krytyków i literaturoznawców, którzy będą próbowali odpowiedzieć na pytanie: „Czy Nobel zasługuje na Różewicza?” Ucieszyła mnie tym bardziej, że kiedy jesienią zeszłego roku (wtedy właśnie przyszło mi do głowy hasło: NOBEL DLA RÓŻEWICZA) pytałem zaprzyjaźnionych poetów z różnych części kraju i kolegów z łódzkiej polonistyki, czy ich zdaniem akcja zmierzająca do wskazania autora Niepokoju jako polskiego kandydata do Nobla ma szansę powodzenia, wszyscy odpowiadali twierdząco.

Postuluję zatem, byśmy dołożyli wszelkich starań i ponad podziałami, jakich w innych okolicznościach nie da się uniknąć, zagrali o „najwyższą pulę” dla największego z żyjących polskich twórców, którego dzieło ciągle nie jest w świecie dostatecznie znane. 

Gdyby ta oddolna inicjatywa mogła przymusić polskie środowiska literackie (PEN Club, SPP, ZLP) i naukowe (uniwersyteckie wydziały polonistyczne), najwyższe władze państwowe (Ministerstwo Kultury, polskie placówki dyplomatyczne w Szwecji) i media do mówienia w sprawie NOBLA DLA RÓŻEWICZA jednym głosem, byłby to akt najwyższej literackiej sprawiedliwości.


NOBEL DLA RÓŻEWICZA na Facebooku


[1] Cyt. za: T. Drewnowski, Walka o oddech. Bio-poetyka. O pisarstwie Tadeusza Różewicza, Kraków 2002, s. 30.

2 komentarze:

  1. Popieram Pana inicjatywę, gorąco i namiętnie, choć wydaje się oczywistym, że Nobel nie zasługuje na tego Poetę (znaczy się: spsiał - promując na zmianę rzeczy ważne i tylko kontrowersyjne). bezet

    OdpowiedzUsuń
  2. co do wcześniejszego komentarza- zupełna bzdura.
    Popieram akcję w 100%!

    OdpowiedzUsuń