poniedziałek, 28 listopada 2022

Wiersze Miloša Doležala

 

+ + +

 


Założyłeś mi podwójnego nelsona, Panie.

Najpierw matkę i ojca, teraz wierną żonę bierzesz,

co jeszcze sobie wyrwiesz z mięsa mojej duszy?

Niczym chan dajesz, by przy pierwszej wizycie zeżreć.

 

Poddaję się, w ziemię widły wbiłem

na łopatkach w chabrach leżę.

Przeze mnie cały ród nasz prosi,

skulony w sobie, na krzyżu rozpięty.

 

Już we mnie nie ryj, dziobem nie uderzaj,

rychły świt ześlij, spotkanie nowe.

Oręduj za nami, święty Hiobie.

 

 

Psalm

 

Pan jest moim pasterzem, niczego nie pragnę,

prawie wszystko mi odebrał,

zdruzgotane pastwisko

czego miałbym się lękać.

On jest bliżej, niż się zdaje,

aż do rana

przebywać mogę w Jego domu,

gdzie milczy długo, milczy uparcie. 

Szczęście i życzliwość mnie prowadzą,

także głosy ukochanej i zmarłych przyjaciół.

Jego pręt i laska są mi pociechą,

albowiem rózga i kańczug  

nocą tańcują po mnie, nie dasz mi spać,

aż nad ranem miłosierny opatrunek     

w postaci wyczerpania. 

Prochy ukochanej pochowaliśmy wczoraj,

na grzebieniu jej rude włosy

w szafie sukienki

zapachy

nie bledną.

Zastawiasz stół, kielich mój napełniasz po brzegi,

by zaraz mocno pociągnąć za obrus,

rozpychasz się w nas jak kula wśród kręgli.

Kielich się rozpryska i tłuką naczynia,

łzy cieką i ciemność zapada u stołu.

Samem popiół

a wstać mam z popiołu?

 

z języka czeskiego przełożył Przemysław Dakowicz

  

Więcej wierszy w bieżącym numerze miesięcznika "Twórczość" (2022, nr 11)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz