piątek, 16 grudnia 2022

Ottla, siostra Kafki

 

Franz i Ottla, rok 1914

W liście z 14 sierpnia 1913 roku Franz Kafka przekonywał Felice Bauer, że nie jest ani „stanowczy w postępowaniu”, ani „nadzwyczaj zmysłowy”, ani „bardzo szczodry”. Odrzucał również tezę o charakterystycznym dlań, a widocznym rzekomo w kroju stawianych jego ręką liter, zainteresowaniu sztuką i literaturą. „Ja nie mam żadnych zainteresowań literackich, lecz literaturą jestem, niczym innym nie jestem i niczym innym być nie mogę” (przekład Ireny Krońskiej). Jak wiadomo, formuła ta („jestem literaturą” czy, precyzyjniej, „jestem zrobiony z literatury”) – dająca się zestawić może jedynie z przypisywanym Flaubertowi słynnym stwierdzeniem Madame Bovary c’est moi – to samospełniająca się przepowiednia: Kafka stał się mitem, wspólną własnością czytelników i egzegetów jego prozy, zbanalizowanym znakiem tajemnicy.

Więcej – częścią Kafkowskiego mitu wydają się także obie kobiety, z którymi autor Procesu wytrwale korespondował (Felice Bauer i Milena Jesenská), oraz członkowie jego rodziny, przede wszystkim ojciec i ukochana siostra Ottilie, zwana Ottlą. Jakby nigdy nie umarli, lecz razem z Franzem zostali przeniesieni w illud tempus, w którym nie obowiązuje reguła przemijania.

A przecież prawda mitu jest tu rażąco sprzeczna z prawdą życia. 

 

niedziela, 4 grudnia 2022

Josef K., praski perypatetyk




U Zlatého tygra, 15. listopada 2022, po wręczeniu J. Kroutvorowi Nagrody Seiferta.

Siedzą od lewej: Miloš Doležal, Tomáš Mazal, Josef Kroutvor, P. Dakowicz, Jan Havrda


 

 [źródło tekstu: miesięcznik "Twórczość"]  

Przed pięćdziesięciu pięciu laty, w roku 1967, wydawnictwo Mladá fronta opublikowało szczególną książkę. Nosiła ona tytuł Bohumil Hrabal uvádí i była autorską antologią najcelniejszych tekstów w historii czeskiej prozy. Na antologię złożyły się utwory Erbena, Nerudy, Demla, Herrmanna, Klímy, Holana, Weinera, Haška i... Franza Kafki. Hrabal włączył do zbioru jedną z najwcześniejszych Kafkowskich nowel, Opis walki (Beschreibung eines Kampfes). Opatrzył ją następującym komentarzem: „Wybór kończę tekstem [...], w którym Kafka poszukuje własnego stylu, siebie samego, tekstem, w którym więcej jest realności, więcej faktyczności; tekst ów to niemal przewodnik po Pradze, według którego można wędrować [...]

czwartek, 1 grudnia 2022

Literatura czeska w Polsce - rozmowa z Julią Różewicz

 

[źródło: miesięcznik "Twórczość"]  


Przemysław Dakowicz: Zaczęło się od Petra Šabacha i jego – w Czechach niezwykle popularnej, chyba trzeba by powiedzieć „kultowej” – książki Gówno się pali.

Julia Różewicz: Tak, tak zwane mocne wejście. Stąd nazwa wydawnictwa – Afera. Pamiętam, że musieliśmy ocenzurować citylighty promujące książkę. Była z tym – nomen omen – kupa śmiechu.

PD: Od razu też w wydawnictwie Afera ustalił się szczególny sposób pracy – w bezpośredniej relacji z autorem/autorką. To trochę łatwiejsze – z uwagi na geograficzną bliskość – niż wtedy, gdy wydaje się pisarzy z drugiego końca Europy lub z innego kontynentu...

JR: Prowadzenie jednoosobowego wydawnictwa jest dość karkołomnym zadaniem. Trzeba zajmować się wszystkim: od pracy fizycznej, jak rozładunek palet z książkami, dźwiganie paczek czy ich wysyłka do dystrybucji, poprzez fakturowanie, pozyskiwanie grantów, promocję, obsługę targów, aż po redakcję czy wreszcie przekład literacki, którym przecież też często się zajmuję. Gdyby nie fakt, że z częścią autorek i autorów jestem po tylu latach prowadzenia wydawnictwa dość blisko, lub wręcz się przyjaźnię, zwyczajnie nie chciałoby mi się tego wszystkiego robić. Właśnie kontakt bezpośredni z wyjątkowymi ludźmi, których czytam i cenię, nasze wspólne podróże, rozmowy (a nie ma chyba intymniejszej relacji, niż relacja autor[ka] – tłumacz[ka]) są najpiękniejszą nagrodą za ten cały trud. Na pewno mam też sporo szczęścia, bo prawie zawsze trafiam na autorki i autorów niezwykle życzliwych i bezproblemowych. A wiadomo, że z artystami różnie bywa...

PD: Gówno się pali okazało się sukcesem i u nas.

JR: To książka fenomen, w tej chwili na rynku jest już trzecie wydanie, a każde z poprzednich wydań miało po kilka dodruków. Jednak muszę przyznać, że nie jest to moja ulubiona książka Petra Šabacha, wolę Babcie albo Pijane banany. Bezdyskusyjną siłą Gówna... jest tytuł, który przyciąga ludzi jak muchy.

PD: Kiedy przygotowywała Pani edycję Šabacha, wyobrażała sobie Pani, dokąd może to Panią zaprowadzić?

JR: Nie, działałam na żywioł. Kolega z Pragi dał mi numer do Petra Šabacha, zadzwoniłam, zapytałam, czy jeśli założę w Polsce wydawnictwo, żeby wydać jego książkę, to on się zgodzi. A on zareagował okrzykiem pełnym entuzjazmu. Nie wiem, czy akurat tamtego dnia już sobie chlapnął... Ale nie mogłam w to uwierzyć, bo brałam pod uwagę, że autor tego formatu, który w każdej większej czeskiej księgarni posiada swoją osobną półkę, będzie bardziej wybredny, nieufny, że będzie miał ogromne wymagania. Ale Šabach był najserdeczniejszą osobą pod słońcem [...]

 

Cały tekst - zob. "Twórczość" 2022, nr 11, s. 141-148.