niedziela, 4 września 2022

Wielka Szpera

 

[inna wersja tekstu, który ukazuje się we wrześniowym numerze miesięcznika "Twórczość"]

 

 W czarnym nurcie rzeki kąpią się korony drzew i nieme niebo upstrzone obłokami. Chłopiec siedzący w łódce rozwiązuje worek, chwyta za jego dolne rogi i sypką zawartość wytrząsa wprost do wody. Kręgi białej mączki unoszą się na czarnej tafli, porywa je prąd. Kilkanaście metrów dalej, tam, gdzie pałki tataraku wystają spośród soczyście zielonych liści, mączka naciąga wilgocią i znika pod powierzchnią wody. Chłopiec ma nogi skute łańcuchem, płucze dłonie w rzece i śpiewa rzewną piosenkę o małym domku, w którym przeżył „szczęścia tyle i cudownych dni”. Autorem jej tekstu jest Władysław Królikowski (pseudonim artystyczny: Wacław Gen), który zginie na początku ostatniego roku wojny w obozie Stutthof.

Chłopiec w łódce nazywa się Szymon Srebrnik. Kiedy w marcu 1944 roku na ulicach getta w Litzmannstadt (dawniej: Łódź) Niemcy zorganizowali łapankę, znalazł się w grupie kilkudziesięciu osób odtransportowanych następnie do obozu w Kulmhof am Nehr (dawniej: Chełmno nad Nerem) w tak zwanym Kraju Warty, Wartheland. Spośród niespełna dwustu tysięcy ludzi, których przywieziono tutaj z gett rejencji inowrocławskiej i łódzkiej, tylko on i Mordechaj Podchlebnik mieli dożyć starości w Erec Israel.

W Kulmhof Srebrnik zostaje przydzielony do tzw. Hauskommando. Pierwsze zadanie tej grupy polega na odgruzowaniu ruin pałacu, który Niemcy – dla zatarcia śladów własnej działalności – wysadzili w powietrze przed rokiem. Pod pryzmami cegieł leżą rozkładające się ludzkie szczątki, również ciała dzieci. Czy już wtedy Srebrnikowi przypominają się sceny z września 1942? Wtedy to historia Litzmannstadt Ghetto przełamała się na pół – odtąd było już tylko „przed” i „po”, „teraz” i „dawniej”…

 

Rzeka Ner między Chełmnem a Rzuchowem, fot. P. Dakowicz

 

Zaczęło się od gettowych szpitali – przy ulicach Wesołej, Drewnowskiej i Łagiewnickiej. 1 września pod ich bramy podjechały ciężarówki i chorych zaczęto ładować na platformy. We wspomnieniach nielicznych świadków powtarza się scena zrzucania niemowląt z trzeciego piętra wprost na paki samochodów. W ciągu dwóch dni do Kulmhof wywieziono około 1600 osób – dzieci, starców, gruźlików, pacjentów po operacjach, kobiet ciężarnych i w połogu. „Widziałem – relacjonował po wojnie Szyja Teitelbaum – że chorych noszono do samochodów i układano jednych na drugich”. Organizatorzy tej akcji mówią o „rozładowaniu”, „ewakuacji”, „wysiedleniu”.

4 września na centralnym placu getta przemawia Mordechaj Chaim Rumkowski, Zgodnie z rozkazem, który otrzymał, poza Litzmannstadt mają zostać wysłane