czwartek, 30 marca 2023

Praga Franza Kafki (2)

 

Franz Kafka, ok. 1915-1916 r. [źródło: Wikimedia Commons]


 

Dawna siedziba Robotniczego Towarzystwa Ubezpieczeń od Nieszczęśliwych Wypadków

III. ul. Na Poříčí 7, Nové Město, Praha 1

Plus Code: 3CQJ+RJ, Praha

 

 

wtorek, 28 marca 2023

Nobel dla Hrabala

[Fragment książki HRABAL. OSTATNIE LATA, która ukaże się w tym roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego]

 

Wieczór po wręczeniu Nagrody Literackiej Grinzane Cavour. Bohumil Hrabal,
Susanne Roth i Tomáš Mazal. [fot. z arch. T. Mazala]

PRZEMYSŁAW DAKOWICZ: Czy Hrabal rzeczywiście był zgłaszany do literackiej Nagrody Nobla? Coś na ten temat mówił? Zazwyczaj jest to bardzo skomplikowana dyplomatyczna kampania.

TOMÁŠ MAZAL: O tym, że będzie kandydatem do Nobla, nieoficjalnie się wspominało. Była to kwestia dość specyficzna – kto kogo zgłaszał i dlaczego. Przede wszystkim Václav Havel, którego zawsze będę darzył szacunkiem, no więc on sam i jego przyjaciele uważali, że Nobel powinien przypaść jemu. Albo w dziedzinie literatury albo za działania na rzecz pokoju. To oznacza, że krąg Havla i Zamku Hrabala nie proponował. Związek Pisarzy także stanowczo nie był za Hrabalem. Mówili: myśmy nie mogli publikować, on mógł to robić również za komunistów! Mieli Evę Kantůrkovą, Ivana Klímę i wielu innych dysydentów. Hrabal był im w pewien sposób niemiły.

 

poniedziałek, 27 marca 2023

Praga Franza Kafki (1)

 



 

Archikatedra świętego Wita

III. nádvoří 48/2, Hradčany, Praha 1

Plus Code: 3CR2+96, Praha

 

Przedostatni rozdział Procesu Kafki nosi tytuł W katedrze i opowiada o nieudanym spotkaniu prokurenta bankowego Józefa K. z kontrahentem z Italii, który zażyczył sobie być oprowadzonym po świątyni. W ostatniej chwili K. wypisuje ze słownika słówka z zakresu architektury i sztuki oraz przygotowuje się do roli cicerone. O umówionej godzinie czeka pod katedrą – ale Włoch nie przychodzi:

 

Plac katedralny był całkiem pusty. K. przypomniał sobie, że już gdy był dzieckiem, uderzało go to, iż w domach tego ciasnego placu były prawie wszystkie story u okien zawsze spuszczone. Przy dzisiejszej pogodzie było to zresztą zrozumialsze niż kiedy indziej. Także i w katedrze było pusto, nikomu, rzecz jasna, nie przychodziło do głowy zajrzeć tu teraz. K. przebiegł obie boczne nawy, spotkał tylko starą kobietę, która, owinięta w ciepłą chustę, klęczała pod obrazem Matki Boskiej i wpatrywała się weń. Z daleka zobaczył jeszcze jakiegoś kulejącego sługę kościelnego, znikającego we drzwiach w murze. K. przyszedł punktualnie, właśnie w chwili jego przybycia wybiła dziesiąta, ale Włocha jeszcze nie było. K. wrócił do głównego wejścia, stał tam czas jakiś niezdecydowany i w deszczu okrążył potem katedrę, by zobaczyć, czy Włoch nie czeka może gdzieś przy jakimś bocznym wejściu. Lecz nigdzie nie można go było znaleźć. Czyżby dyrektor źle zrozumiał podaną przez Włocha godzinę? Jak można było w samej rzeczy zrozumieć dobrze tego człowieka? Jakkolwiek jednak z tym było, musiał K. zaczekać jeszcze przynajmniej pół godziny. Ponieważ był zmęczony i chciał usiąść, wrócił do katedry, znalazł na jednym stopniu mały strzęp, coś w rodzaju dywanika, przyciągnął go końcami nóg przed jakąś bliską ławkę, owinął się szczelniej w swój płaszcz, nastawił kołnierz w górę i usiadł. Aby się rozerwać, otworzył album, kartkował w nim trochę, ale musiał wkrótce zaprzestać, gdyż zrobiło się tak ciemno, że gdy podniósł oczy, ledwie mógł jakiś szczegół rozróżnić w bliskiej nawie bocznej. W dali iskrzył się na głównym ołtarzu wielki trójkąt ze świec. K. nie mógł stwierdzić na pewno, czy już je wcześniej widział. Może zapalono je dopiero teraz. Słudzy kościelni umieją z racji swego zawodu snuć się cicho, nie zauważa się ich. Gdy się K. przypadkiem odwrócił, zobaczył, że niedaleko za nim płonie również jakaś wysoka świeca, przymocowana do jednej z kolumn. Pięknie to wyglądało, ale do oświetlenia obrazów, które wisiały przeważnie w mroku bocznych ołtarzy, zupełnie nie wystarczało, raczej powiększało ciemność. (przekład Józefiny Szelińskiej, cyt. za: F. Kafka, Wybór prozy, wstęp i oprac. Ł. Musiał, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2018, s. 330)

 

czwartek, 23 marca 2023

Josef Kroutvor, O kawiarniach Pragi

 


[...] Z rozwojem miast oraz rozbudową sieci oświetlenia ulicznego związane są początki nowego, typowo miejskiego fenomenu nocnego życia. Kawiarnie jaśnieją do późna, przyciągając gości niczym rozjarzone latarnie. Dla wielu kawiarnia jest drugim domem – może nawet domem jedynym. Miejski blask i blichtr życia towarzyskiego wabią ludzi do miast, girlandy świateł i kawiarniane lustra stwarzają iluzję szczęścia.

Do najstarszych secesyjnych kawiarń Pragi należało Café Corso przy ulicy Na příkopě (Na Fosie), dzieło architekta Friedricha Ohmanna. Budynek ten, jeden z pierwszych praskich obiektów secesyjnych, powstawał w latach 1897–1898. W tym czasie Ohmann kończył właśnie pracę nad wnętrzami Varieté w Karlínie, i zdaje się, że lekka muza prowadziła jego rękę również na Příkopach. Do najzupełniej zwyczajnego domu została przylepiona fasada z bogatą sztukateryjną dekoracją – jakby ją wyczarował zręczny cukiernik. Zewnętrzne powierzchnie frontowe pokrył malunkami Viktor Oliva, któremu także nie były obce nowinki wielkiego świata. Ozdobieniem wnętrz zajął się Arnošt Hofbauer, malarz i autor pierwszych czeskich plakatów o większej wartości plastycznej. Kawiarnia mieściła się na pierwszym piętrze i posiadała balkon osłonięty ruchomym płóciennym daszkiem.