wtorek, 31 stycznia 2023

Hrabal, Havel, Clinton. Rozmowa z Tomášem Mazalem

 

fot. Tomáš Mazal

 

 [Fragment książki Hrabal. Ostatnie lata, która ukaże się w tym roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego.] 

 

Przemysław Dakowicz: […] Proszę powiedzieć, jak doszło do spotkania pisarza z prezydentami w najsławniejszej praskiej gospodzie? Czy była to inicjatywa Václava Havla? Kiedy i od kogo się pan o tym szalonym pomyśle dowiedział?

 

Tomáš Mazal: To spotkanie Clintona z Hrabalem wymyślił Václav Havel. Chciał zorganizować Clintonowi nieformalne, swobodne popołudnie i wieczór w Pradze. No więc wyszli pieszo z Zamku, przeszli przez Most Karola i dotarli do ulicy Husa, do Zlatého Tygra. Tam zamówili najlepsze beczkowe piwo pilzneńskie na świecie, po czym Havel zaprosił do stołu Hrabala. On zaś powiedział Clintonowi, że jego „twarz przypomina mu Garry’ego Coopera w filmie W samo południe i że z „apollińskim uśmiechem Clinton „poleci dalej aż do Moskwy z przesłaniem „partnerstwa dla pokoju.

Cóż, dzisiaj mamy chyba koniec tego partnerstwa...

 

Obawiam się, że tak. W latach dziewięćdziesiątych Środkowi Europejczycy chcieli jednak wierzyć, że wszystko będzie zupełnie inaczej – koniec historii, wieczny pokój, nieprzerwana konsumpcja i szczęście...

 

Oczywiście, Hrabal został o tym spotkaniu poinformowany wcześniej, powiedziano mu też, że może wziąć ze sobą paru przyjaciół. No więc byliśmy tam z Hrabalem – Václav Kadlec, Zdeno Pavelka, Vladimír Vodička i ja. Z zewnątrz wyglądało to, jakby gospoda normalnie „szła, my jako sztamgaści, a prezydent Ameryki z prezydentem Czech wpadli tam przypadkiem, żeby rąbnąć piwko i iść dalej.

 

Pisze pan w książce Pisarz Bohumil Hrabal, że zanim piwiarnię odwiedzili Clinton i Havel, pojawili sie tam tajni agenci bezpieczeństwa. Przeprowadzali wstępne rozpoznanie, przygotowywali się do wysoce skomplikowanej akcji...

 

Oczywiście, to konieczność. Już tydzień, dwa tygodnie wcześniej była tu liczna grupa tajnych agentów i ekspertów z USA, którzy mieli za zadanie przygotować wizytę w Pradze [...]. Także piwiarnia U Tygra została poddana drobiazgowemu przeglądowi. Próbka piwa z beczki, która będzie w użyciu, gdy przyjdą prezydenci, została posłana do przebadania w laboratorium w USA, następnie beczkę opieczętowano i starannie jej strzeżono.

 

Niby najzupełniej oczywiste, a przecież trudno to pojąć...

 

Z pewnością zaplanowano i zastosowano mnóstwo innych śródków prewencyjnych. Kiedy już obaj prezydenci znaleźli się U Tygra, w mniejszej sali w głębi, gdzie zawsze siadamy, nie było krzeseł, ponieważ stali tam tajniacy z wielkim czarnym psem.

 

Groteskowe kulisy historii.

 

Kiedy idąc do toalety, Hrabal mijał tych amerykańskich olbrzymów z ochrony, zapytał, po cóż im pies. A oni, że jest specjalnie przeszkolony pod kątem bomb i materiałów wybuchowych. Hrabal się uśmiechnął i stwierdził, że pies jest chyba jedynym z nich, który ma wyższe wykształcenie.

 

[Śmiech.]

 

Naturalnie, nie tylko ulica, lecz cały kwartał został na głucho zamknięty; nad kamienicą, w której mieści się gospoda, unosił się helikopter. I absurd – Havlowi się przypomniało, że jadł tu kiedyś miejscową specjalność, jakiś kotlet z kapuścianą surówką. I że może by go teraz zamówił, a Clinton zaraz, że on też, bo do piwa by to pasowało! No więc im kucharka, mówiliśmy na nią Andula (stara pani, trochę umysłowo opóźniona, zatrudniona U Tygra i całkiem dobrze gotująca), która tego wieczoru stała tam jedynie jako kuchenna „dekoracja, niby że wszystko zwyczajnie funcjonuje, ona im te kotlety zrobiła! I wszyscy ci tajni agenci byli bladzi ze zgrozy i omdlewający, bo nie zaplanowano tego, nic o tym nie było w protokole, próbka nie została wysłana na amerykańskiego laboratorium. Pies nie wywęszył jednak żadnych materiałów wybuchowych, a innego, który by sprawdził potrawy, ze sobą nie wzięli.

 

Może to lepiej? Podobno psom ziemniaki szkodzą, a domyślam się, że U Tygra musiał to być kotlet wieprzowy w panierce ziemniaczanej... [...

 

[Rozmawialiśmy  w grudniu 2020. Przekład z j. czeskiego - P. Dakowicz]

 

 [pełen tekst do przeczytania w styczniowym numerze miesięcznika "Twórczość"]


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz