wtorek, 12 grudnia 2023

Josef Škvorecký - wędrówka śladami autora „Tchórzy” (cz. 2.: Náchod, Lipí, Praga)

 

W gościnie u Josefa Kroutvora. Rozmawiamy o Škvoreckim. Fot. Konrad Wasilewski

Náchod, kościół św. Wawrzyńca - miejsce chrztu Škvoreckiego

 

Lipí k. Náchodu; gospoda, w której JŠ grywał na saksofonie

 

„Do Provodova szliśmy z kapelą na piechotę. Wlekliśmy wóz z instrumentami, a za nami ciągnęła grupa chłopaków i dziewczyn  z Kostelca, którzy pomagali nam go nam pchać. Wspinaliśmy się na wzgórze, które wznosiło się powoli, a pod nami, w dolinie, Kostelec lśnił w deszczu. Wisiały nad nim czarne i szare chmury, a nad lasem unosiła się para.

Do Provodova były to prawie cztery kilometry, więc w zasadzie leżał już w górach. Wielka wieś, w samym środku kościół z czerwoną cebulastą wieżą, tuż za kościołem ogromna gospoda „U Žaludu”. Tonda Novák, syn gospodzkiego, zaprzedany swinger, załatwił nam to u ojca. W gospodzie mieli za barem salę, w której, zanim Niemcy zakazali tańca, organizowano herbatki taneczne i wystawiano amatorskie przedstawienia. Jacyż oni byli głupi, ci Niemcy. Od czasu do czasu przychodzili sprawdzić, czy przypadkiem ktoś nie tańczy, ale tylko w sobotę wieczór i w niedzielę po południu. Dlatego w sobotę graliśmy jedynie do szóstej, a potem biegliśmy na dół do miasta, aby o ósmej móc zacząć w „Baranku”. Zimą zjeżdżaliśmy na sankach. Dla pewności z przodu, w barze przy oknie, siadał jeszcze żandarm pan Nosek, który dałby nam znać, gdyby szła jakaś kontrola.” 

[fragment Fajnego sezonu Josefa Škvoreckiego, przeł. P. D.]

 

W rozmowie z prof. Michaelem Špiritem. Taras budynku Wydz. Filozof., Uniw. Karola w Pradze
 

W praskim Muzeum Literatury / Památníku narodního písemnictví

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz