Jarosław Marek Rymkiewicz
BYĆ JAK TRAWA
Uciec z duszą na listek [...]
Mickiewicz w roku 1839 lub 1840
Być jak wysoka trawa z niekoszonej łąki
Jej źrenicą zobaczyć w błękicie skowronki
Być jak w zielonych liściach zielone ślimaki
I stamtąd dawać światu niewyraźne znaki
Jak czerwone jesienne jarzębiny grona
Jak tamta tu istnienia niewidzialna strona
Jesienią małe jeże karmić w nocy z ręki
Przyczepić się do życia jak bluszcz do sosenki
"Ale nie wystarczy mówić swoim własnym językiem, ważniejsze jest – czemu to mówienie służy. Ty, Przemku, musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, które jest ukryte w tekście pierwszego sonetu Rilkego – czy jesteś po stronie wycia i ryku, czy po stronie śpiewu; po stronie bełkotu tego świata, czy po stronie pieśni tego świata. Dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Kto opowiada się po stronie bełkotu, wycia i ryku – zasłaniając się argumentem, że trzeba współczuć rykowi tego świata, ryczącemu światu, bo to jest nasz tutejszy świat – ten przyśpiesza koniec cywilizacji śródziemnomorskiej. Być może ta cywilizacja niebawem skona, może ona już kona; może jest skazana. Ale my jesteśmy dziećmi Jezusa Chrystusa, a także dziećmi greckich filozofów. Jeśli nasza cywilizacja kona, mamy obowiązek ją ratować. Kto opowiada się po stronie ryku, wycia i bełkotu, ten występuje przeciwko Jezusowi Chrystusowi. Oraz przeciwko greckim filozofom."
[z rozmowy z J. M. Rymkiewiczem z roku 2015]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz