wtorek, 25 października 2022

Czarna lezginka albo animula russica

 

[fragment]

[...] W porewolucyjnej Rosji (a potem: Związku Sowieckim) akcentowano i wcielano w życie ideę ponadnarodową. Komunistyczni dyktatorzy Europy odbywający pielgrzymki do Moskwy zapraszani byli na daczę Stalina w Kuncewie, gdzie od dwudziestej drugiej do szóstej rano jedzono, pito, oglądano filmy z całego świata (między innymi z obszernej kolekcji „odziedziczonej” przez generalissimusa po Goebbelsie) oraz… tańczono. Gospodarz nieodmiennie stał przy patefonie, nastawiał płyty i obserwował. Goście wirowali – z pełnymi brzuchami, z nieznośnym wódczanym szumem w głowach, w parach męsko-męskich. Najzdolniejszym i najbardziej wytrwałym spośród danserów był Wiaczesław Mołotow, celujący w tańcach salonowych, z jego ulubionym walcem.

To właśnie z sowieckim ludowym komisarzem spraw zagranicznych (tym samym, który formalnie odpowiadał za niemiecko-sowiecki pakt z 23 sierpnia 1939 roku, którego tajny protokół rozstrzygał de facto o kolejnym rozbiorze Polski) tańczył w roku 1948 Jakub Berman, drugi po Bierucie w hierarchii notabli komunistycznego państwa powstałego na gruzach II Rzeczypospolitej. Dopytywany o atmosferę owych kuncewskich pląsów, określił ją jako wesołą „z wewnętrznym napięciem” (zob. Teresa Torańska, Oni, „Iskry”, Warszawa 2004) – w towarzystwie Stalina nikt nie mógł się czuć w pełni bezpieczny. Dzięki opowieściom Nikity Chruszczowa (Fragmenty wspomnień, „Krąg”, Warszawa 1984) nieco więcej wiemy o tanecznych umiejętnościach członków Politbiura WKP(b): „Tańczył Mikojan, potem tańczył Woroszyłow. Tańczyli wszyscy. Ja nigdy nie przesuwałem nóg, tańczę jak krowa na lodzie, ale ja także tańczyłem. Kaganowicz tańczył. To także tancerz nie lepszej klasy niż ja. Malenkow taki sam, Bułganin kiedyś tańczył, pewnie w młodości. Przytupywał w takt coś rosyjskiego”. Mołotowa nazywa Chruszczow „tancerzem pierwszej klasy”, a jako „jedynego dobrego tancerza wśród nas” wskazuje Ormianina Anastasa Iwanowicza Mikojana. „Wszystkie jego tańce wyglądały tak samo – i rosyjskie, i kaukaskie, wszystkie wywodziły się z lezginki”.

Lezginkę, ten najpopularniejszy taniec ludów Kaukazu, czeczeńscy najemnicy Ramzana Kadyrowa, mordujący Ukraińców w imieniu Federacji Rosyjskiej i Władimira  Putina, wykonali w lipcu 2022 roku przed siedzibą władz właśnie zdobytego ukraińskiego Siewierodoniecka. Świeciło słońce, wokół placu grzały się bojowe wozy piechoty z literą Z nabazgraną białą farbą na przedniej ścianie, a brodaci najemnicy wyciągali ręce i rozcapierzając palce dreptali w miejscu, podskakiwali, opadali na kolana i powstawali. Czarne mundury dobrze określały ich faktyczną rolę – zwiastunów śmierci, uczestników wielkiego rosyjskiego danse macabre, trwającego na tych ziemiach od kilku stuleci.

Bo czarna imperialna lezginka, czarna imperialna czeczotka, czarny imperialny trepak tańczone są dziś na Charkowszczyźnie i Chersońszczyźnie, w Donbasie i na Krymie, nad zbiorowymi grobami w Buczy, w Irpieniu i w Izjumie, w pobliżu działających i nieczynnych elektrowni atomowych, w obozach filtracyjnych i koncentracyjnych, na ruinach domów, centrów handlowych, hal sportowych, kin  i teatrów, między innymi Teatru Dramatycznego w Mariupolu, w którym – jak donoszą media – przysypane gruzami zwłoki kilkuset ofiar bombardowania Rosjanie postanowili zalać betonem.

 

Pełen tekst można przeczytać TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz