sobota, 26 czerwca 2010

Spóźniony wiersz na Dzień Ojca


Plac Wolności

Znikasz za cokołem pomnika
a ja zmieniam się w dziecko
maleją mi stopy dłonie kurczą się ręce nogi
włosy wrastają w skórę twarzy
oblatuje mnie strach wołam
mamo! tato! córeczko!

nie ma drzew rzeki w kamiennych karbach
fedrują pod powierzchnią z dna studni
dzięki Bogu widać niebo
masz rowerek z czterema kółkami
mówisz nie martw się tato zaraz
wracam

lecz oto podzwaniają tramwaje
autobusy ruszają z przystanków
rozjeżdżasz się we wszystkich kierunkach
na cztery strony świata machasz rączką
z otwartych okien wykrzykujesz
pożegnania w dwunastu językach

ale ja byłem leniwy nie wkuwałem słówek
stoję skamieniały aż wychodzisz
z trzeciego planu jesteś starsza
nie widzę twojej twarzy pytam o coś
odwracasz się i zaczynasz biec

masz rowerek z czterema kółkami
biegnę za tobą coś mi tańczy przed oczami
słyszę twój śmiech i słowa nie martw się

jesteśmy wpisani w to samo koło
tatusiu.

12 maja 2010

1 komentarz: